Od 2 do 13 sierpnia trwała największa wyprawa groundhopperska Moich Wielkich Meczów. W tym czasie przejechaliśmy ponad 1500 km i zobaczyliśmy 12 spotkań piłkarskich, które odbyły się w 3 krajach. 4 z nich oglądaliśmy w Czechach, 2 na Słowacji, a pozostałe 6 na polskim Górnym Śląsku. W tym czasie do kolekcji dorzuciłem 6 stadionów, na których pierwszy raz oglądałem mecze. 3 w Polsce, 2 w Czechach i 1 na Słowacji.
30 czerwca 2013 roku dobiegł końca mój trzeci sezon groundhopperski. Ilościowo był najlepszy, bo byłem na 68 meczach piłkarskich. Oprócz tego byłem na 23 meczach siatkarskich i 9 piłki ręcznej, co daje łącznie liczbę 100 pooglądanych meczów. Oczywiście wynik groundhopperski, to 68. W tym sezonie pojawiłem się na 34 stadionach, na których mecz oglądałem pierwszy raz. Byłem na meczach w 3 krajach: Polsce, Czechach i Czarnogórze. Ten ostatni kraj zaliczyłem groundhoppersko pierwszy raz.
Widząc, że sezon piłkarski dobiega końca, postanowiłem w poprzedni weekend (8-9 czerwca 2013) zorganizować sobie ostatni większy wypad piłkarski, bo już do końca czerwca będę oglądał tylko mecze na Opolszczyźnie. Głównym meczem wyjazdu miało byś spotkanie Miedzi Legnica z Cracovią Kraków. Miałem w ten sposób zaliczyć stadion w Legnicy i zobaczyć niezwykle ważny mecz, który mógł zadecydować o ewentualnym awansie Cracovii do T-Mobile Ekstraklasy. Postanowiłem, że na drugi dzień pooglądamy mecz Górnika Wałbrzych z Calisią oraz jeszcze jeden mecz niskich lig w okolicach Wałbrzycha. Pierwszy dzień wyjazdu był niezwykle udany. Natomiast w niedzielę nastąpiła kumulacja pecha. Spotkało nas więcej problemów niż w całym sezonie. O tym wszystkim poniżej.
18 i 19 maja zrobiliśmy sobie przegląd siódmych lig. Pooglądaliśmy cztery mecze. Pomimo, że nie oddaliliśmy się nawet na 40 km od domu, to zobaczyliśmy mecze w Czechach, województwie dolnośląskim i opolskim. W spotkaniach tych padło 19 bramek, ale my widzieliśmy 16. Zaczęliśmy od meczu 8. ligi czeskiej. Mecz ten nie pasował do koncepcji oglądania meczów z 7. ligi, ale pasował logistycznie.
W ciągu dwudniowego wyjazdu groundhopperskiego pooglądaliśmy 4 mecze. Żaden z nich nie był wydarzeniem nawet w skali krajowej, a byliśmy nimi zachwyceni. 3 z nich zobaczyliśmy w sobotę a 1 w niedzielę. Co ciekawe wszystkie wygrali goście, z tego 3 z nich 2:1. Zobaczyłem 4 stadiony, z tego 3 po raz pierwszy. Co to były za mecze i co mi się w nich podobało?
Groundhopping, albo inaczej turystyka stadionowa, to jeżdżenie na mecze piłkarskie różnych drużyn. W Nysie jest grupka osób, która jeździ na mecze po sporym obszarze Polski, a niekiedy nawet po innych krajach. W najbliższym czasie planujemy wyjazdy na kilka ciekawych spotkań ligowych. Możemy zabrać ze sobą kilka chętnych osób. Oferujemy pojedyncze miejsca, bo nie jeździmy autobusami. Zaznaczam, że bilety trzeba sobie samemu zorganizować (kupić przez internet lub w kasach przed meczem).
W pierwszy weekend lutego zorganizowaliśmy sobie dwudniową wyprawę siatkarską do Częstochowy i Jaworzna. W planie były 2 mecze. Najpierw w Częstochowie mieliśmy zobaczyć mecz AZS Częstochowa – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a na drugi dzień mecz Energetyk Jaworzno – Stal Nysa. Oba spotkania miały zdecydowanych faworytów w postaci opolskich klubów. Dzięki forum groundhopperów polskich na Facebooku dowiedziałem się, że będę mógł zobaczyć jeszcze 2 sparingi piłkarskie. W sobotę rano ruszyliśmy więcej do Częstochowy.
Skończył się 2012 rok, stąd pora go subiektywnie podsumować. W moim odczuciu był bardzo dobry. W tym roku oglądałem na żywo 92 mecze. Do tego 2 mecze EURO 2012 widziane w Strefie Kibica we Wrocławiu. Rozbijając te mecze na dyscypliny sportu, to zobaczyłem 61 spotkań piłkarskich, 23 siatkarskie i 8 w piłkę ręczną. Z tego 7 spotkań piłkarskich widziałem w Czechach, a 3 w Czarnogórze. Czarnogóra, to 5 kraj, w którym oglądałem na żywo mecz. Wszystkie mecze piłki ręcznej oglądałem w Czarnogórze.
21 i 22 lipca 2012 roku odbyła się we Wrocławiu bardzo ciekawa impreza piłkarska. Chodzi o turniej Polish Masters Wrocław 2012. W turnieju tym wzięły udział 4 drużyny: - Śląsk Wrocław, który jest aktualnym mistrzem Polski; - Athetic Bilbao, drużyna z ligi hiszpańskiej, która w tym sezonie dotarła do finału Ligi Europy; - PSV Eindhoven, zespół ten zajął III miejsce w lidze holenderskiej, co w klubie tym uznano za porażkę; - Benfica Lizbona, wicemistrz Portugalii, ćwierćfinalista Ligi Mistrzów.
W moich groundhopperskich zestawieniach sezon kończy się ostatniego czerwca. Stąd przyszła pora na krótkie podsumowanie sezonu 2011/2012, a zwłaszcza rundy wiosennej. Krótkie, bo dokładniejsze zrobię podsumowując rok 2012. W zimie jest więcej czasu na refleksje i wspomnienia. Dodam, że dobiegł końca mój drugi groundhopperski sezon. Jeśli chodzi o wiosnę 2012 roku, to w tym czasie pooglądałem 25 spotkań piłkarskich, z tego 5 w Czechach. Pod tym względem nie była to rekordowa liczba, bo w 3 z dotychczasowych rund oglądałem kolejno : 21, 28 i 34 spotkań. W całym sezonie zaliczyłem 59 spotkań, czyli o 10 więcej niż w poprzednim. Oczywiście nie chodzi mi o bicie żadnych rekordów, choć statystycznie lubię podsumowywać swoje skromne dokonania. W tej rundzie zaliczyłem, czyli pooglądałem na nich mecze, 14 nowych stadionów/boisk. W całym sezonie zaliczyłem 35 nowych stadionów. W tej rundzie nie pojawiłem się w nowym kraju. Do tej pory oglądałem mecze w: Polsce, CSRS (czasy komuny), Czechach i na Słowacji. Najciekawsze mecze, jakie pooglądałem w tej rundzie, to: Piast Gliwice-Zawisza Bydgoszcz, Banik Ostrawa-Viktoria Żiżkov, Śląsk-Legia. Z niższych lig najciekawiej było na meczach: LZS Czarnolas-Grom Mroczkowa i Plon Skoroszyce-Czarni Korfantów.
Po statystycznym podsumowaniu moich groundhoppersich wyczynów w 2011 roku, przyszła pora na subiektywne oceny spotkań, które oglądałem na żywo w minionym roku. Najlepszy piłkarsko mecz: Legia Warszawa – Gaziantepspor 0:0. Najlepsza drużyna: reprezentacja Włoch w meczu Polska - Włochy 0:2. Mecz, na którym przeżyłem najwięcej emocji: Legia Warszawa – Gaziantepspor 0:0. Najbardziej dramatyczny (emocjonujący) mecz: Grom Mroczkowa – LZS Jędrzychów 4:3 (B klasa). Najlepszy doping: kibice Legii w czasie meczu Legia – Gaziantepspor 0:0.
Poniżej przedstawiam statystyczne podsumowanie moich groundhopperskich dokonań w 2011 roku. Moje dokonania w porównaniu z innymi polskimi groundhopperami są bardzo skromne. Nie dorównuję im ilością zaliczonych spotkań. Jeszcze gorzej wypadam w ilości odwiedzonych krajów. Myślę, że jednak w jednej konkurencji jestem najlepszy w kraju. Mam na myśli kategorię małżeńską. Na prawie wszystkich meczach byłem z moją żonką. Nie wiem, czy na świecie jest małżeństwo groundhopperskie, które wspólnie widziało na żywo w 2011 mecze na tylu stadionach co my. Piszę to żartobliwie, bo przecież nie jeżdżę na mecze, żeby bić jakieś rekordy. Przypuszczam, że inni robią podobnie jak ja. • Na żywo pooglądałem 62 mecze (kilkukrotnie z przyczyn obiektywnych spóźniłem się parę minut) • Na 41 meczach byłem z żoną
Groundhopperom życzę zaliczenia jak największej liczby stadionów, zwłaszcza tych wymarzonych. Na nich jak największych emocji, wspaniałych opraw i pięknych bramek.
Kolekcjonerom biletów życzę zdobycia jak największej liczby biletów, zwłaszcza tych nieosiągalnych. Co by bilety leżały na waszej drodze na stadion i ze stadionu. Co by wszyscy was chętnie nimi obdarowywali.
Kibicom reprezentacji Polski życzę samych zwycięstw na Euro 2012 i w eliminacyjnych meczach do MŚ, które zaczną się jesienią. Do tego życzę Wam możliwości zdobycia biletów na te spotkania.
Kibicom drużyn klubowych życzę wspaniałych wyjazdów, udanego dopingu i sukcesów sportowych waszych drużyn.
Kibicom trzymającym kciuki za polskie kluby w europejskich pucharach życzę, żeby jak najdalej doszły na wiosnę i udanie reprezentowały nas kraj jesienią.
Osobom prowadzącym własne strony, blogi itp. życzę wytrwałości i zadowolenia z tego co robicie.
Na koniec pragnę pozdrowić tych, którzy w jakikolwiek sposób mieli kontakt ze mną w tym mijającym roku. Na przykład: oglądali ze mną mecz na stadionie, wymienili się ze mną biletami, ofiarowali mi bilety, kontaktowali się ze mną w sprawie mojej strony lub tematów na niej poruszanych, pisali o mnie lub mojej stronie, wymienili się ze mną linkami do stron. Nie wymieniam konkretnie nikogo, żeby kogoś nie pominąć, bo muszę przyznać, że dużo jest takich osób, które mógłbym tu wymienić.
Wyprawa do Żyliny i Bielska-Białej W dniach 30 lipca – 1 sierpnia 2011 udaliśmy się z Elą na groundhopperską wyprawę na Słowację i na Podbeskidzie. Plan zakładał zobaczenie trzech spotkań: MSK Żilina – Slovan Bratislava, MRKS Czechowice – Spójnia Landek i Podbeskidzie – Jagiellonia. W sobotę po godzinie 7 rano ruszyliśmy do Bielska, gdzie mieliśmy kupić bilety na poniedziałkowy mecz Podbeskidzia z Jagiellonią. Przed 10 znaleźliśmy się na Stadionie Miejskim w Bielsku – Białej. Okazało się, że jest bardzo duża kolejka za biletami. Żeby jednak kupić bilet trzeba wyrobić kartę kibica. Bilety sprzedawano od godziny 8, a karty kibica od 10. W kolejce po karty staliśmy 2 godziny. Drukowano je tylko za pomocą jednego komputera. Po wyrobieniu kart przez kolejną godzinę staliśmy za biletami. Niestety były już tylko na dostawioną trybunę za bramką. Kosztowały 30 złotych. Działacze postanowili zarobić na debiucie Podbeskidzia w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po zakupieniu biletów ruszyliśmy do Żyliny. Do pokonania mieliśmy około 100 km. Zaraz na początku miasta zauważyliśmy stadion, ale niestety nie udało nam się zjechać w jego stronę i po chwili zgubiliśmy go. Po krótkim błądzeniu znaleźliśmy go. Zaparkowaliśmy pod Lidlem, który jest 100 metrów obok stadionu. Na miejscu byliśmy 4 godziny przed meczem.
Z końcem czerwca zakończyłem mój pierwszy sezon groundhopperski. Była to wspaniała przygoda. Poznałem w tym czasie wielu ciekawych ludzi. Zaliczyłem 32 stadiony, na których oglądałem mecze pierwszy raz w życiu. Zobaczyłem, że w niższych ligach można też przeżyć wspaniałe emocje. Usłyszałem doping 18 klubów. Obejrzałem 49 spotkań. Średnio 4 mecze na miesiąc, czyli jeden na tydzień. Jednak przez 3 zimowe miesiące nie zobaczyłem meczu. Licząc więc średnią bez tych miesięcy to miesięcznie oglądałem prawie 5,5 spotkania. W poszczególnych miesiącach wyglądało to następująco:
Po meczu Wisła – Polonia i po oficjalnych uroczystościach związanych ze zdobyciem tytułu Mistrza Polski, które odbyły się na stadionie, udaliśmy się na krakowski rynek. Poszliśmy tam wraz z kibicami Wisły, którzy po drodze wznosili różne okrzyki. Ruch kołowy został mocno utrudniony. Kibice Wisły i przypadkowi turyści zajęli cały plac przed Sukiennicami. Zdaniem mediów było tam ponad 10 tysięcy osób. Zawodnicy przybyli specjalnym odkrytym angielskim autobusem. Udało mi się do nich podejść na odległość około 2-3 metrów.
Po długiej zimowej przerwie postanowiłem zorganizować sobie dwudniową groundhopperską wyprawę do Krakowa. W sobotę rano (12 marca)wraz z moją Elą ruszyliśmy. Pierwszym punktem programu miała być wizyta na giełdzie kolekcjonerów pamiątek sportowych. Nigdy wcześniej na takiej giełdzie nie byłem. Ze względu na roboty drogowe w Krakowie do celu dojechałem o godzinie 11.00, czyli po 3 godzinach. Tam już czekał na nas Darek z Krakowa, który jest kolekcjonerem biletów piłkarskich i groundhopperem. Darek prowadzi forum kolekcjonerów biletów piłkarskich. Ze względu na wiele stoisk i fakt, że już zaczął się mecz, który chciałem zobaczyć, nie skupiłem się na dokładnym zobaczeniu oferowanych pamiątek.
Jesień 2010 roku to pierwsza runda kiedy odwiedzałem drużyny niższych lig. Z wyjątkiem wypadu na jeden mecz do Kędzierzyna, pozostałe odwiedzone stadiony były blisko Nysy. Z wyjątkiem Polonii Nysa, na której sporadycznie bywałem od lat, pozostałe obiekty odwiedziłem pierwszy raz. Pod pojęciem niższe ligi rozumiem te od IV ligi w dół. IV liga
W dniach 08.10.2010-10.10.2010 odbył się II zlot polskich groundhopperów, czyli stadionowych turystów. Impreza odbywała się na Górnym Śląsku, czyli tam gdzie jest najwięcej stadionów i drużyn piłkarskich. Wybierając się na ten zlot osobiście nie znałem żadnego z uczestników.