Polub nas na Facebooku
Groundhopping
Moje rankingi
Gościmy
Naszą witrynę przegląda teraz 293 gościStatystyki strony
Użytkowników : 1Artykułów : 1706
Odsłon : 4281125
Designed by: |
Śląsk - Lechia 1-0 (2011-12) |
sobota, 29 października 2011 23:00 |
Otwarcie stadionu we Wrocławiu
Mieliśmy bilety na sektor D, czyli musieliśmy pójść na drugi koniec stadionu. Wchodząc do środka musieliśmy włożyć do czytnika bilet wydrukowany w domu. Na czytniku wyświetliło się moje imię i nazwisko i byłem w środku. Teraz, żeby się dostać na sektor musieliśmy pokonać trochę schodów. Stadion w środku prezentuje się znakomicie. Myślę, że jest to najlepszy tego typu obiekt, jaki widziałem w Polsce. Z tych nowych nie byłem w Gdańsku i na Narodowym w Warszawie. Siedzieliśmy na teoretycznie najgorszych miejscach, czyli wysoko, na rogu za bramką. Mimo to widoczność była znakomita. Trybuny są wybudowane bardzo pionowo, co powoduje, ze wszyscy siedzą blisko murawy. Na pierwszy rzut oka pomyślałbym, że jest to obiekt na jakieś 25 tysięcy widzów. Tymczasem na trybunach zasiadło 43 tysiące kibiców. Odniosłem wrażenie, ze może nawet więcej, bo dużo ludzi stało na koronie lub pomiędzy sektorami, a pustych miejsc nie było. Nie wiem tylko, czy jest prawdopodobne moje przypuszczenie. Wolne miejsca były tylko w loży dla VIP-ów. Przed meczem odbyło się małe show, czyli pokaz świateł. W czasie meczu kibice zaprezentowali się bardzo dobrze. Kiedy byłem na meczu Śląska na Oporowskiej, to kibice mnie trochę rozczarowali. Teraz było zupełnie inaczej. Prowadzili bardzo głośny i urozmaicony doping. Wszystkie trybuny dopingowały. Momentami trybuna D przejmowała nawet inicjatywę. Była nawet meksykańska fala. Kibice Lechii, którzy w dużej liczbie przybyli do Wrocławia, nie siedzieli w sektorze gości, tylko obok kibiców Śląska. Nie było to dla nikogo zaskoczeniem, bo kibice obu drużyn przyjaźnią się ze sobą. Dlatego też często miejscowi kibice dopingowali Lechię Gdańsk. Na trybunach nie było policji. Bardzo mało było przedstawicieli służb porządkowych. Sam mecz nie był wielkim widowiskiem. Pierwsza połowa była bardzo słaba i zakończyła się bezbramkowym remisem. Druga połowa była lepsza, ale bez rewelacji. Padła tylko jedna bramka, a zdobył ją Johan Voskamp. W ten sposób zapisał się w historii klubu i stadionu jako zdobywca pierwszego gola na tym obiekcie. Po tej bramce mecz się ożywił. Momentami mógł się podobać. Do końca meczu wynik się nie zmienił. Pod koniec spotkania na trybunie pojawiła się sektorówka kibiców z Gdańska wymierzona przeciwko trenerowi Kafarskiemu. Na plus organizatorom należy zapisać bardzo dobrze rozwinięty catering na stadionie, z którego jednak nie skorzystałem. W tym historycznym meczu w drużynie Śląska zagrali: Gikiewicz, Celeban, Fojut, Wasiluk, Pawelec, Sobota (Socha), Dudek, Elsner, Mila, Madej (Kaźmierczak), Voskamp (Diaz). W zespole Lechii zagrali: Pawłowski, Janicki, Kozans, Vucko, Andiuskevicius, Traore, Pietrowski, Surma, Nowak (Wiśniewski), Hajrapetjan (Poźniak), Benson (Tadić). |