To był drugi piątkowy mecz turnieju o II ligę, który rozegrano przy ulicy Głuchołaskiej w Nysie, a na który się wybrałem. Oba zespoły zagrały z olbrzymim zaangażowaniem, ale drużyną wyraźnie lepszą była ta z Bolesławca, która pewnie wygrała wszystkie trzy partie. Pod koniec spotkania na trybunie trudno było doliczyć się dziesięciu widzów.
Do wyjazdu na ten mecz zainspirowało mnie to, że wielu moich kolegów groundhopperów na żywo ogląda zimą sporty halowe. Nieraz nawet na poziomie III lig. Uznałem, że pojadę do Opola na mecz najwyższej ligi siatkarskiej kobiet. Przeczytałem, że zawodniczki Uni Opole mają przydomek Wilczyce. Dlatego jako Wilk zabrałem swoją … Wilczycę i pojechaliśmy. Trzeci raz w życiu pooglądałem na żywo siatkarski mecz kobiet.
Ciekawy byłem, czy grająca drugą szóstką ZAKSA będzie lepsza od beniaminka z Częstochowy. Można powiedzieć, że „nie było co zbierać”. Kędzierzynianie zdecydowanie bardziej rozbili częstochowian, niż dzień wcześniej zrobiła to Stal. Po tym turnieju uważam, że Norwid jest zdecydowanym faworytem do spadku.
Ten mecz zainaugurował mój sezon siatkarski. W tym towarzyskim spotkaniu zagrały dwie czołowe drużyny. Tyle, że jedna z nich miała do dyspozycji swój mocny skład, a druga wystawiła rezerwowy skład i nie miał ani jednego zmiennika. Ci pierwsi byli zdecydowanie lepsi i wygrali pewnie w trzech setach do 22, 18 i 21. Spotkanie to wzbudziło dość małe zainteresowanie wśród nyskich kibiców. Na trybunach było widać kilka osób w szalikach Zaksy, ale nie tworzyli oni zorganizowanej grupy i nie prowadzili dopingu.
Ja stary kibic siatkówki, który na mecze Stali chodzi ponad 45 lat, wybrałem się na finał PP w siatkówce kobiet. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że to był mój drugi w życiu cały mecz kobiet, który obejrzałem na żywo, a pierwszy w Nysie. Do tego pierwszy, który mi się podobał. Główną atrakcją byli dla mnie kibice ŁKS-u. Byłem ciekawy ich dopingu. Sam mecz był bardzo interesujący. Nie mogę pominąć też kibiców z Polic.
To był jednostronny mecz, w którym gospodarze nie byli w stanie nawiązać walki o zwycięstwo. Wyjątkiem była pierwsza połowa trzeciego seta. W spotkaniu tym po obu stronach siatki zagrało dwóch byłych zawodników Stali Nysa. W Bielawiance wystąpił środkowy, Błażej Szymeczko, a w AZS-ie – libero, Daniel Ochrymczuk. Tradycyjnie w Bielawie były bilety i losowanie nagród wśród ich posiadaczy. MVP spotkania został syn Michała Bąkiewicza. Na trybunach był doping wsparty bębnami.
Przebywając w okolicach Bielawy postanowiłem wybrać się na mecz siatkarskiej II ligi. Chciałem zobaczyć jaka jest różnica między II ligą a PlusLigą. Interesowało mnie też to, ile w zespole Bielawianki gra zawodników, którzy występowali kiedyś w Stali Nysa lub Juvenii Głuchołazy, bo jeszcze niedawno było ich wielu.
Na koniec dwudniowego Turnieju Legend im. Z. Kiczyńskiego i A. Kaczmarka w Nysie rozegrano finał. Zgromadził on bardzo małą publikę. Po każdym secie kolejne osoby opuszczały halę. Mecz ten, trochę ukrywając się, oglądał Bartosz Kurek, który był z małżonką. Projekt zaprezentował się wyraźnie lepiej od Resovii.
W drugim półfinale Turnieju Legend w Nysie Projekt nie dał szans Skrze i pewnie pokonał ją 3:0. Kolejne sety wygrał do 18, 13 i 26. W zespole ze stolicy szczególnie podobali mi się dwaj przyjmujący – Igor Grobelny i Artur Szalpuk. Po tym spotkaniu pomyślałem, że Skra może mieć problem z wejściem do ósemki PlusLigi, natomiast Warszawa powinna to osiągnąć.
Mecz Zaksy z Cuprum rozpoczął Turniej Legend im. Zdzisława Kiczyńskiego i Andrzeja Kaczmarka. Choć polskie zespoły są osłabione brakiem kadrowiczów, to na Hali Nysa kibice zobaczyli w akcji m.in. Davida Smitha, Erika Shoji, Marcina Janusza, Masahira Sekita i Wojciecha Ferensa. Najwięcej emocji dostarczył set pierwszy, który lubinianie mając kilkupunktową przewagę wypuścili ją ze swoich rąk.
Pierwszy raz w życiu wybrałem się na mecz siatkówki w Bielawie. Bielawianka podejmowała lidera II ligi, Astrę Nowa Sól. Największą atrakcją była dla mnie możliwość zobaczenia kilku byłych zawodników Stali Nysa i Juvenii Głuchołazy. Gospodarze pozytywnie zaskoczyli mnie dwoma akcjami marketingowymi, które miały na celu zwiększenie frekwencji, co chyba udało się, bo trybuna szkolnej hali wypełniła się widzami, których było około dwustu. Wśród nich pojawiło się kilku kibiców gości. Był też „człowiek-orkiestra”, który pełniąc rolę spikera równocześnie zajmował się też innymi sprawami.
Mocno się zdziwiłem, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że pierwszy raz w życiu oglądałem jakiekolwiek zawody sportowe w opolskim Okrąglaku. Mało tego, ale ten mecz był moim pierwszym siatkarskim spotkaniem, w którym oglądałem w Polsce naszą reprezentację. Choć mecz był towarzyski, to grano jak najbardziej poważnie. Oglądał to komplet widzów, którzy fajnie się bawili. Wyremontowana hala zrobiła na mnie duże wrażenie. Przy niej jest fajna knajpka, w której wiszą koszulki Kuby Błaszczykowskiego.
Cztery niezwykle wyrównane sety zagrały zespoły występujące w finale MP kadetów. Mecz stał na wysokim poziomie, ale takie emocje, które rozgrzały nawet neutralnych kibiców były dopiero pod koniec ostatniej partii. W połowie meczu zapytałem jednego z fachowców, dlaczego u tych chłopców nie widać wielkich emocji. – Oni mają przekonanie co do swoich umiejętności i dlatego spokojnie grają swoje – odpowiedział mi. We wspomnianej końcówce u obu zespołów emocje wzięły górę. Mecz ten oglądało wiele siatkarskich gwiazd.
W drugim półfinale rozgrywanych w Nysie Mistrzostw Polski zagrali kadeci Trefla Gdańsk, czyli klubu, który w tym samym dniu wywalczył brązowy medal w PlusLidze, z Jokerem Piła, czyli klubem, który w dorosłej siatkówce gra w III lidze, czyli na czwartym poziomie rozgrywkowym. Między kadetami tych drużyn aż takiej przepaści nie było, ale jednak gdańszczanie wygrali dość pewnie.
Najbardziej byłem zszokowany, gdy zobaczyłem zawodników Jastrzębskiego Węgla. Wielu z nich warunkami fizycznymi wygląda na siatkarzy z PlusLigi. Najdojrzalej prezentuje się Oliveira, a od niego jest w tej drużynie kilku wyższych graczy. Jednak okazało się, że warunki fizyczne, to nie wszystko, bo zespół z Rzeszowa był dużo lepiej poukładany i wygrał 3:1. Spotkanie to oglądał trener Andrzej Kowal, który siedząc obok innych kibiców Sovii, przyglądał się grze swojego syna.
Siatkarze Juve dokonali rzadkiej sztuki. Pomimo przegrania wszystkich meczów sezonu zasadniczego, wykorzystali system play-outów i wyrzucili z ligi zespół AZS UZ Zielona Góra. Tak po ludzku nie dziwię się wściekłości Akademików, którzy się tego nie spodziewali. Jednak, jak weźmiemy pod uwagę zmiany kadrowe w Juve, to wynik tej rywalizacji mnie nie zaskakuje. Powiem więcej, szukałem tych meczów do obstawienia, bo głuchołazianie byli dla mnie pewniakiem do zwycięstwa. Radość moja była tym większa, że w meczach tych oglądałem dobrą grę syna.
Wiedziałem, że mecz Juve – AZS będzie emocjonujący, ale nie przypuszczałem, że aż tak. W tie-breaku głuchołazianie prowadzili 14:10, by za chwilę przegrywać 14:15 i ostatecznie wygrać do 15. Głuchołazianie przez całe spotkanie pokazali, co to jest determinacja i gra ze 100% zaangażowaniem. Występ Karola Rawiaka przyciągnął na halę kilku jego kolegów ze Stali Nysa. W meczu tym w zespole gości zagrał były Stalowiec, Adrian Bocianowski, którego Zielona Góra pozyskała kilka dni przed tym meczem.
Niesamowicie eksytująco zapowiada się dwumecz Juve Głuchołazy – AZS UZ Zielona Góra. Ileż tu jest dodatkowych smaczków i atrakcji. Juve nie wygrało w sezonie zasadniczym żadnego meczu, zielonogórzanie wygrali ich sześć. Tymczasem przed play-outami głuchołazianie dokonali transferu medycznego i pozyskali „gwiazdora pierwszoligowego”, jak go nazwał komentator radiowy z Zielonej Góry, Karola Rawiaka. M.in. dzięki temu wygrali tam swój pierwszy mecz. Przed rewanżowymi pojedynkami Zielona Góra też zrobiła transfer medyczny i też wzięła byłego Stalowca. Na to Juve odpowiedziało pozyskaniem ... mistrza świata. Goście zapowiadają przyjazd autokaru kibiców. To wszystko dzieje się naprawdę, choć kompletnie nie pasuje do drugoligowych play-outów. W ten weekend w Głuchołazach trzeba być i to zobaczyć.
Dotychczasowe statystyki pokazywały, że zawsze jak jestem na meczu, to wygrywa zespół trenera Przemysława Kaczmarczyka. Ten wiedząc o tym zabrał mnie do Prudnika na pojedynek Pogoni ze Startem Namysłów. Drużyna Pogoni w całości złożona jest z obecnych kadetów Stali Nysa. Okazało się, że ja jednak nie posiadam żadnej nadprzyrodzonej mocy i młodzi nyscy siatkarze przegrali to spotkanie. Moim zdaniem zabrakło im sportowej złości. Oprócz samego meczu mogłem jeszcze pierwszy raz zobaczyć halę, na której na co dzień grają prudniccy koszykarze oraz … zawody łucznicze.
Pamiętam jeszcze takie czasy, gdy Gwardia Wrocław była siatkarskim mistrzem Polski. Jeszcze bardziej utkwiły mi w pamięci jej mecze ze Stalą Nysa, które były o utrzymanie w najwyższej lidze. Tym razem miałem okazję zobaczyć siatkarzy tego klubu na meczu z Juvenią, na której spotkanie wybrałem się pierwszy raz odkąd nie ma w niej Arkadiusza Olejniczaka. Gdy zbliżałem się do hali to już słyszałem doping. Kiedy wszedłem okazało się, że w „młynie” jest … jeden człowiek z bębnem.
Siatkówka na najwyższym światowym poziomie, olbrzymie emocje i fantastycznie bawiąca się grupka francuskich kibiców. To wszystko spowodowało, że niezwykle zadowoleni wychodziliśmy z katowickiego Spodka. Jedyny drobny minus, to fakt, że mecz ten oglądało stosunkowo niewiele osób.
Nie wiem czemu, ale jakoś nie planowałem wyprawy na siatkarskie Mistrzostwa Europy, jakie rozgrywane są w Polsce. Kiedy jednak dostałem propozycję wyjazdu w miłym w towarzystwie i żoną na dwa mecze do Katowic, to szybko się zgodziłem. Pierwszym z tych spotkań był pojedynek Turcji z Holandią. Był to mecz bez historii, który pewnie wygrali Turcy. W zespole Holandii grał znany mi z występów w Zaksie Nimir. Znałem go jako rozgrywającego, a tu zagrał na ataku.
Jadąc na mecz do Kędzierzyna zdałem sobie sprawę, że to piąty finał siatkarski, który bezpośrednio śledzę i nigdy dotychczas nie widziałem fety z okazji mistrzostwa zdobytego przez gospodarzy. Dwukrotnie Stal Nysa grała w finałach play-off z AZS-em Częstochowa. Było to w latach 90-tych. Ja byłem na meczach w Nysie, a mistrzem została Częstochowa. W 2013 roku w Kędzierzynie mistrzostwo fetowała Resovia. W poprzednim sezonie wygrała ZAKSA, ale w Rzeszowie, a ja byłem tylko na meczach w Kędzierzynie.
Po meczu młodzików AZS PWSZ Nysa – Cuprum Lubin zostałem na pojedynku AZS 2020 Częstochowa – KS Hutnik Kraków. Wiadome było, że zwycięzca tego spotkania zagra wieczorem z Nysą. Mecz stał na wyższym poziomie od tego poprzedniego. Lepsza była Częstochowa, która wygrała sety do 19 i 20. Moją uwagę przyciągnął jeden zawodnik, który wyróżniał się niskim wzrostem.
Niestety, ale w moim odczuciu rosyjscy siatkarze z Biełgorodu przyjechali do Kędzierzyna jak po swoje i dość pewnie osiągnęli cel. Przez cały mecz zachowywali się tak, jakby tylko kwestią czasu było to, kiedy zapewnią sobie awans. ZAKSA nie grała źle, ale jakby jej siatkarzom, w kluczowych momentach, zabrakło wiary w sukces. Z jednej strony zobaczyłem spotkanie stojące na wysokim światowym poziomie, a z drugiej zabrakło mi tego, żeby polski zespół zagrał mecz życia.
Gdy w czasie meczu AZS PWSZ Nysa – MMKS Kędzierzyn-Koźle zobaczyłem młodym zawodników Jastrzębskiego Węgla, przy których wyglądałem na niskiego człowieka, to postanowiłem pooglądać ich mecz z Norwidem Częstochowa. Widząc jak dobrze grają młodzi gracze Zaksy i wiedząc, że dzień wcześniej przegrali 1:3 z zawodnikami z Jastrzębiami, to mnie jeszcze bardziej zachęciło do zostania na ich meczu. Z kolei Norwid Częstochowa kojarzy mi się od lat jako jeden z najlepszych klubów młodzieżowych w Polsce.
Tak się zastanawiam i bardzo prawdopodobne, że będąc na trzecioligowym meczu AZS PWSZ Nysa ze Startem Namysłów byłem pierwszy raz na spotkaniu ligowym tego nyskiego klubu. W poprzednich latach chodziłem na mecze młodzików, kadetów i juniorów tego klubu, ale zawsze były to rozgrywki młodzieżowe. Przypuszczam, że nie wszyscy kibice siatkówki w Nysie wiedzą, że Stal AZS PWSZ Nysa i AZS PWSZ Nysa, to są dwa różne kluby. Do pójścia na ten siatkarski pojedynek zachęcił mnie znajomy działacz Startu, który uświadomił mi, że jest to mecz lidera z wiceliderem.
Jeszcze nigdy nie byłem na meczu w Głuchołazach, który Juve tak łatwo wygrało. Pewne 3:0, pomimo wpuszczania kolejnych zawodników rezerwowych. Byłby to dla mnie pojedynek bez historii, gdyby nie to, że za prawidłowe wytypowanie wyniku wygrałem nagrodę. Inne kluby powinny brać przykład z działaczy Juve, którzy przed każdym spotkaniem organizują dla kibiców taki konkurs.
Siatkarskie mecze Zaksy z Resovią, to taki odpowiednik piłkarskich pojedynków Lecha z Legią. Od lat te drużyny zaliczają się, obok Skry Bełchatów, do najbardziej topowych w Polsce. Do tego kibice obu tych klubów nie przepadają za sobą. Tego jednak nie można porównywać z realiami piłkarskimi. Na trybunach w Kędzierzynie zawsze można spotkać pojedyncze osoby w koszulkach Resovii, którzy siedzą pomiędzy miejscowymi fanami. Oczywiście jest też zawsze duża grupa kibiców Resovii, którzy wypełniają sektor gości. Trudno więc było na taki mecz nie jechać.
W pojedynku dwóch ostatnich drużyn II ligi, Juve Głuchołazy 3:0 pokonało AZS Rafako Racibórz. Był to mój pierwszy mecz, jaki w tym sezonie pooglądałem w Głuchołazach. W porównaniu z poprzednim sezonem w zespole tym pojawiło się kilku nowych zawodników, którzy podobnie jak reszta zespołu zagrali dobre spotkanie. Z kolei Rafako wyglądało dużo gorzej niż w poprzednim sezonie.
Po półrocznej przerwie wybrałem się wreszcie na mecz siatkarski i na wstępie powiem, że oglądanie siatkówki w telewizji i na żywo, ma się do siebie tak, jak świniobicie do polowania. Pełna hala, doping kibiców obu klubów, ponad dwie godziny czystej gry, niezwykła dramaturgia, wielu byłych lub obecnych reprezentantów Polski, cztery zagraniczne gwiazdy, to wszystko było na wyciągnięcie ręki, dla wszystkich, którzy przybyli na halę w Kędzierzynie. Grał lider z zespołem zajmującym III miejsce.
W drugim finałowym meczu o mistrzostwo PlusLigi liczyłem na wielkie emocje. Pamiętałem, że w ostatnim takim finale, gdy ZAKSA grała z Resovią, co mecz to inny zespół dominował. Tym razem ZAKSA ponownie rozniosła swojego rywala 3:0, wygrywając poszczególne sety do 18, 19 i 21. Był to w zasadzie mecz bez historii. Nieźle było na trybunach, ale tam, poza jedną oprawą Strefy 13, nic nowego nie było.
W pierwszym finałowym meczu PlusLigi ZAKSA nie dała żadnych szans Resovii. Kolejne sety wygrała do 20, 14 i 18. Na trybunach był komplet widzów, którzy stworzyli barwne widowisko. Cały czas coś się działo. Były flagowiska, wielkie sektorówki i ciągły doping.
Trzy główne powody, dla których pojechaliśmy na mecz ZAKSA – Skra. Po pierwsze, to patrząc na składy obu zespołów, to grają tam zawodnicy ścisłej światowej czołówki. Po drugie, to analizując sytuację w tabeli, spotkanie to zapowiadało się bardzo pasjonująco. Po trzecie, na pojedynek ten sprzedano wszystkie bilety, a nic tak nie podnosi atrakcyjności meczu, jak komplet widzów na trybunach. Przeanalizujmy te trzy punkty.
Mecze ZAKSA – Resovia to w Polsce siatkarskie klasyki. Dlatego też, choć tym razem grano w środku tygodnia i aż o 20.30, pojechaliśmy na niego. Spotkanie to oglądał komplet widzów. Wśród nich była grupa fanów Sovii. Mecz ten był szczególnie ważny dla gości, którzy walczą o prawo gry w finale ligi, w którym ZAKSA już prawie jest.
Przed drugoligowym meczem z Akademią Talentów Jastrzębskiego Węgla Juve miało jeszcze teoretyczne szanse na uniknięcie play outów. Żeby ich nie stracić musiało wygrać. Kiedy przed meczem zobaczyłem, że w zespole gości rozgrzewają się Radosław Gil i Konrad Formela, to pomyślałem, że drużyna z Głuchołaz raczej tego nie wygra. Ci dwaj siatkarze są w kadrze zespołu grającego w PlusLidze i w ten weekend grali nieźle w przegranym spotkaniu z Resovią. Gdy na początku pierwszej partii goście uzyskali dziewięciopunktową przewagę, to byłem przekonany, że będzie 0:3.
Często o takich meczach mówi się, że były godne finału. W przypadku tegorocznego finału Pucharu Polski nie ma w takim stwierdzeniu żadnej przesady. Fantastyczny poziom, niebywałe emocje i olbrzymia huśtawka nastrojów, to najkrótsze podsumowanie tego meczu. Do tego dwie niezwykle barwne i dość głośne grupy kibiców, to wszystko to, co Moje Wielkie Mecze lubią na meczach siatkówki.
Półfinałowy mecz Resovia – Skra był naszym szóstym pojedynkiem w Pucharze Polski jaki widzieliśmy w ciągu dwóch dni. Było to pierwsze spotkanie, które oglądał komplet widzów. Były na nim dobrze zorganizowane grupy kibiców obu tych klubów. Na parkiecie aż roiło się od siatkarskich gwiazd.
W pierwszym półfinale PP ZAKSA pewnie pokonała Trefl 3:0. Gdańszczanie stawiali opór w dwóch pierwszych partiach, które przegrali do 23 i 21. W trzecim secie nie byli już w stanie przeciwstawić się zespołowi z Kędzierzyna-Koźla, który wygrał go do 16. W ten sposób ZAKSA bez straty seta doszła do finału PP. Mecz ten oglądało więcej osób niż w piątek, ale kompletu w hali Orbita we Wrocławiu nie było.
Przed meczem Skry ze Spałą uważałem, że to będzie pojedynek Dawida z Goliatem. Wprawdzie wiedziałem, że w drużynie Spały grają chłopcy, którzy wygrali Mistrzostwa Świata i Mistrzostwa Europy kadetów. Jednak chłopcy ci są na trzecim miejscu w I lidze, czyli nie deklasują tam swoich rywali. Jednak to co pokazali w meczu ze Skrą przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ci młodzi chłopcy zagrali wspaniale i porwali za sobą licznie zebraną publiczność.
Kiedy poznałem wyniki losowania ćwierćfinałowych par Pucharu Polski, to pomyślałem, że dwa mecze popołudniowe, w których pierwszoligowcy mieli zagrać z topowymi drużynami PlusLigi, to będą bardzo jednostronne spotkania, które odbędą się przy prawie pustych trybunach. Tymczasem oglądało je więcej osób, niż te hitowe mecze rozgrywane od 13.00. Siatkówka to nie piłka nożna i nikt o zdrowych zmysłach nie liczył, że GKS Katowice, lider i zarazem beniaminek I ligi, ogra mistrza kraju.
Drugim ćwierćfinałem jaki rozegrano we Wrocławiu był mecz Cerradu Czarnych Radom z Lotosem Trefl Gdańsk. Na tym meczu mogli być ci sami widzowie, którzy byli na pojedynku Jastrzębski Węgiel – ZAKSA. Najtańszy bilet na ten dwumecz kosztował 30 zł. Trybuny w hali Orbita wypełniły się gdzieś w połowie. Nie było zorganizowanej grupy kibiców z Gdańska. Z kolei swój doping mieli gracze z Radomia. Kibicowały im 3 osoby, w tym 2 dziewczyny.
Mecz Zaksy Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem zapoczątkował finałowy turniej o Puchar Polski, który rozegrano we Wrocławiu. Ostatni taki turniej oglądałem w 1996 roku, gdy Puchar Polski zdobywała Stal Hochland Nysa. Postanowiłem skorzystać z okazji, że ten turniej zorganizowano dość blisko mojego domu i w piątek wybrałem się z żoną na cztery mecze ćwierćfinałowe.
Niezwykle ciekawie zapowiadały się siatkarskie derby Opolszczyzny. Jeżeli ktoś przed tym meczem spojrzałby na tabelę, to pomyślałby, że nic ciekawego tu nie widzi, bo Juve Głuchołazy jest na przedostatnim miejscu, a AZS Politechnika Opolska wyprzedza go o cztery miejsca i ma aż 11 punktów więcej. Do tego jest gospodarzem. Tymczasem mecze tych dwóch drużyn są zawsze bardzo zacięte. Juve, po powrocie na boisko Olejniczaka, wygrało trzy ostatnie mecze po 3:2, w tym dwa z dużo wyżej notowanymi rywalami. A do tego w pierwszej rundzie pokonało opolan u siebie 3:2.
Przed tym meczem Juve wygrało po 3:2 dwa wyjazdowe spotkania. O ile zwycięstwo w Strzelcach Opolskich nie można uznać za jakąś wielką niespodziankę, o tyle wygrana w Tychach, z trzecim zespołem w tabeli, to wręcz sensacja. W obu tych spotkaniach zagrał trener Arkadiusz Olejniczak. Byłem ciekawy, czy swoją grą poprowadzi Juve do zwycięstwa w meczu z wiceliderem. Do tego Andrychów z dawnych czasów kojarzy mi się jako miasto siatkarskie.
Niezwykłym przeżyciem było dla mnie oglądanie w Max-Schmeling-Halle w Berlinie siatkarskiego meczu Polska – Francja. Fantastyczną atmosferę stworzyli na trybunach kibice z obu tych państw. Na parkiecie zobaczyłem wiele gwiazd światowego formatu, wspaniałą walkę obu zespołów i grę Francji na poziomie, jakiego nigdy wcześniej na żywo nie widziałem, a przecież trochę wielkich spotkań miałem okazję już zobaczyć.
Ani chwili nie zastanawiałem się, kiedy dostałem propozycję pojechania z żoną na dwa półfinałowe mecze siatkarskie do Berlina, gdzie cztery czołowe drużyny świata walczyły o awans do turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. Łatwy dostęp do tanich biletów i jazda samochodem na gaz w pięć osób powodowała, że to była pierwszorzędna okazja.
Niestety Juvenia zagrała słaby mecz przeciwko Rafako Racibórz i przegrała go 0:3. Stawiła mniejszy opór niż w meczu wyjazdowym z tym samym przeciwnikiem. Mecz oglądało mniej widzów niż zwykle. Powody mogą być dwa. W tym samym czasie w Nysie swój mecz rozgrywała Stal, a myślę, że są osoby, które chodzą na mecze obu tych klubów. Szkoda, że nie da się tego samego dnia być na obu takich spotkaniach. Drugim powodem niższej frekwencji mogą być słabe wyniki.
W andrzejkową sobotę zdecydowałem się na siatkówkę na wysokim poziomie, czyli na mecz w PlusLidze. Był to pojedynek lidera z wicemistrzem kraju. Wydawało się przed nim, że gospodarze, którzy w poprzedniej kolejce pokonali Resovię w Rzeszowie, są wyraźnym faworytem. Tymczasem potwierdziło się, że w sporcie ciężko jest typować zwycięzców i ZAKSA przegrała mecz 2:3. Poniżej pięć luźnych spostrzeżeń na temat tego spotkania.
Przed meczem z akademikami z Opola Juvenia miała na koncie tylko jedno zwycięstwo i zajmowała ostatnie miejsce. Na przedsezonowym turnieju w Kluczborku Głuchołazy łatwo przegrały z opolanami 1:3. Wszystko to wskazywało, że faworytem tego meczu nie będą. Tymczasem zaskoczyli wszystkich i pierwszy raz w tym sezonie wygrali 3:0.
Meczem ZAKSA – Politechnika Warszawska Moje Wielkie Mecze zainaugurowały sezon w PlusLidze. Wyjazd uważam za bardzo udany. Był naprawdę fajny a mecz, a do tego ciekawa była atmosfera na trybunach, gdzie w młynie zasiadła orkiestra, która instrumentalnie wsparła doping miejscowych.
W ostatnich dwóch meczach u siebie Juvenia przegrała 2:3 i wygrała 3:1, co dało jej 4 punkty. To były jej jedyne punkty, jakie wywalczyła w dotychczasowych 5 meczach. Ciekawy byłem, czy pójdzie za ciosem i wygra z wyżej notowanym zespołem z Tychów. Okazało się, że nie. Tyszanie wygrali dość pewnie i zdecydowanie.
Drugoligowy mecz Juvenii Głuchołazy z UKS-em Strzelce Opolskie, to z jednej strony derby województwa opolskiego, a z drugiej, pojedynek dwóch ostatnich zespołów w tabeli. Przed tym spotkaniem głuchołazianie nie mieli jeszcze żadnego zwycięstwa w lidze.
Juvenia była bliska sprawienia niespodzianki w meczu z drużyną Volley Rybnik. Udało jej się dość pewnie wygrać dwa pierwsze sety, co przed meczem wydawało się mało prawdopodobne. Potem jednak gładko przegrała trzecią partię, by stoczyć niezwykle zacięty bój, zakończony porażką w secie czwartym. Piąty zakończył się rzadko spotykanym wynikiem, bo rybniczanie wygrali go do 5.
Trzymeczowy maraton siatkarski w Rudniku kończył mecz Jastrzębskiego Węgla z Berlin Volleys. Na spotkanie to przyjechało trochę osób z Jastrzębia. Oglądali go też siatkarze Effectora Kielce, w tym nysianin Szymon Biniek, który przed tym sezonem tam trafił.
Jednego dnia w Rudniku zobaczyłem trzy mecze. Zacząłem ten festiwal od spotkania Zaksy z wicemistrzem Chin, potem przyszła pora na mecz II ligi, Rafako – Juvenia, by zakończyć to meczem Jastrzębskiego Węgla z Berlin Volley. I może zaskoczę, ale najbardziej wciągnęło mnie to drugie spotkanie. Jednak mecze muszą być o stawkę. W tym pojedynku było najwięcej walki, determinacji i woli zwycięstwa. Zaprezentowały to obie drużyny.
W sobotę 03.10. pojechaliśmy na trzy mecze do Rudnika koło Raciborza. Pierwszym pojedynkiem był mecz Zaksy z wicemistrzem Chin. Kędzierzynianie zagrali w bardzo eksperymentalnym składzie. Nie był to efekt trenerskich eksperymentów, a tym, że reprezentanci państw europejskich przygotowują się do Mistrzostw Europy.
W meczu o III miejsce, rozgrywanego w Kluczborku, Pucharu Marszałka Opolszczyzny Andrzeja Buły, Juvenia Głuchołazy zagrała z AZS Politechnika Opolska. Ten mecz zapowiadał się ciekawie, bo oba zespoły grają w tej samej grupie II ligi. Z kolei trenerzy tych drużyn, Arkadiusz Olejniczak (Juvenia) i Zbigniew Rektor (AZS) byli kiedyś zawodnikami Stali Nysa.
Ten sezon jest bardzo słaby w wykonaniu siatkarzy ZAKSY. Nie awansowali do czołowej czwórki PlusLigi. Niepowodzeniem zakończył się też ich start w Pucharze Polski. Na sukces mogą już liczyć tylko w Pucharze CEV, gdzie w półfinale trafili na słynne Trentino, które jest liderem włoskiej ligi. W zespole tym gra wiele gwiazd, w tym Łukasz Żygadło, Matej Kazijski i Emanuel Birarelli. Mecz ten postrzegałem też jako rywalizację dwóch czołowych lig europejskich. Nie mogliśmy więc z żoną odmówić sobie takiej siatkarskiej uczty.
W sobotę, ze względów rodzinnych, wybraliśmy się w okolice Jastrzębia. Po sprawdzeniu terminarzy uznałem, że pora pierwszy raz w życiu wybrać się na mecz Młodej Ligi. Okazja była znakomita, bo Jastrzębski Węgiel podejmował Skrę Bełchatów. Zacierałem ręce, że taki hit nam się trafił.
To mogę napisać, że 30 grudnia pooglądałem ostatni mecz w 2014 roku. Ciężko by było tego dnia o mecz piłkarski, a nawet jakby był, to nie będę udawał twardziela, ale bym go odpuścił, bo gdy wracałem z meczu o mistrzostwo PlusLigi, ZAKSA – Skra, to termometr samochodowy pokazywał minus 13. Oczywiście na zewnątrz auta. W ostatnich latach mecze ZAKSY ze Skrą zaliczane są do siatkarskich klasyków. Tym razem spotkanie zapowiadało się mniej ciekawie, bo wydawało się, że zdecydowanym faworytem była Skra.
Bardzo ciekawie zapowiadał się dla mnie (dla Eli też) mecz Zaksy z Treflem Gdańsk. Gdańszczanie są rewelacją tych rozgrywek. Od kilku sezonów PlusLiga zdominowana jest przez cztery drużyny: Skrę, Resovię, Jastrzębski Węgiel i Zaksę. Tymczasem przed tym meczem Trefl był na III miejscu i wyprzedzał o 5 punktów Jastrzębie oraz o 6 Zaksę. Myślałem więc, że kędzierzynianie „staną na uszach” by ten mecz wygrać. Liczyłem też, że hala przy ulicy Mostowej będzie wypełniona do ostatniego miejsca, zwłaszcza, że ZAKSA wygrała ostatnie osiem meczów ligowych. Co ciekawe, nie wygrała w tym sezonie z żadnym zespołem zajmującym czołowe cztery miejsca. Zastanawiałem się też jak w tym meczu zagra Piotr Gacek, który jeszcze w tamtym sezonie grał w Zaksie.
ZAKSA i AZS Olsztyn bardzo słabo rozpoczęły ten sezon. Ich pojedynek zapowiadał się dla mnie bardzo ciekawie, bo wiedziałem, że kto przegra ten znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji.
Sam się dziwię, że do tej pory nigdy nie byłem w Opolu na siatkarskim meczu AZS-u Opole. W sobotę udało mi się to zmienić, bo pojechałem na spotkanie AZS Politechnika Opolska – Volley Rybnik (II liga). Niestety, ale pobłądziłem trochę i gdy weszliśmy na halę, to opolanie przegrywali I seta 22:24. I od tego momentu (chyba przynieśliśmy szczęście) siatkarze AZS-u znakomicie serwowali i wygrali 26:24.
Mecze ZAKSA – Resovia to w ostatnich latach wielkie hity. Oba zespoły są zaliczane do wielkiej czwórki PlusLigi, stąd pomimo, że mecz odbywał się w środę, to pojechaliśmy zobaczyć pojedynek zespołów naszpikowanych reprezentantami wielu państw. Przed tym meczem ZAKSA była zaledwie na IX, a Resovia na III miejscu.
Drugim meczem Turnieju o Puchar Burmistrza Nysy był pojedynek, w którym zagrało dwóch beniaminków I ligi, czyli Victoria Wałbrzych i Warta Zawiercie. W zespole Victorii jest 3 byłych graczy Stali Nysa, a trenerem Warty jest kolejny były zawodnik Stali. Z kolei trenerem wałbrzyszan jest były reprezentant kraju, Krzysztof Janczak, z którym po meczu chwilę porozmawiałem. Zapis tej rozmowy znajdziecie na tej stronie oraz na przegladligowy.com.
Teoretycznie mecz Kuby z Chinami zapowiadał się wyjątkowo mało atrakcyjnie. Równocześnie z nim miał się odbywać mecz Polski z Francją. Na szczęście chwilę wcześniej awans Polakom zapewnili Argentyńczycy i nie trzeba było być myślami przy meczu Polaków. Na hali we Wrocławiu zasiadło dużo mniej osób niż w czasie meczu Finlandia – Bułgaria, ale i tak więcej niż się spodziewałem.
Kupując wcześniej bilety na 2 mecze do Wrocławia pechowo trafiłem na 2 mecze o typową „pietruszkę”. W pierwszym z nich zagrała Bułgaria z Finlandią. Bułgarzy to wielcy przegrani tych mistrzostw i jedno z największych rozczarowań. Jadąc do Wrocławia miałem mieszane uczucia, bo wiedziałem, że gdy ja będę siedział na (prawdopodobnie) pustej hali, to inni w tym czasie będą pasjonować się walką Polaków. Jednak wyjazd ten udowodnił, że na każdym meczu coś fajnego się zobaczy.
Nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałem 3 mecze siatkówki jednego dnia. Mecz Brazylii z Kubą kończył nasz pobyt w katowickim Spodku. Było to tego dnia najlepsze spotkanie, które obejrzało najwięcej widzów. Na meczu był prawie komplet. Oczywiście najwięcej było Polaków. Sporo (jak na odległość od Polski) było Brazylijczyków. Byli też pojedynczy Kubańczycy.
Mecz Niemiec z Koreą okazał się spotkaniem bez historii. Niemcy łatwo wygrali 3:0. Wśród przeciwników postrach siał Grozer, który popisywał się atomowymi zbiciami. Najskuteczniejszym zawodnikiem był Kaliberda, który zdobył 14 punktów, podczas gdy Grozer 10.
Skoro w Polsce odbywają się siatkarskie MŚ, to trzeba było skorzystać z okazji i pojechać zobaczyć jakiś mecz. Skoro okazało się, że bilety są niezwykle tanie (oprócz meczów Polaków), to zdecydowaliśmy się na 3 mecze. Wybierając je nie kierowaliśmy się atrakcyjnością spotkań, a kalendarzem. W niedzielę 7 sierpnia wybraliśmy się do Katowic. Gdy kupowałem bilety, to uważałem, że z 3 wybranych spotkań mecz Finlandii z Tunezją będzie najmniej atrakcyjny. Gdy już jechaliśmy, to ten pojedynek najbardziej mnie elektryzował, bo słyszałem, że na meczu będzie 5 tysięcy fińskich kibiców.
W sobotę udaliśmy się na mecz ZAKSA – Jastrzębski Węgiel. Wybraliśmy go, bo mecze o III miejsce w PlusLidze, to rywalizacja 2 zespołów z wielkiej 4 polskich klubów siatkarskich. Dla każdego z nich nie zdobycie medalu to porażka, choć każdy z tych 2 klubów już coś w tym sezonie osiągnął. ZAKSA zdobyła Puchar Polski, a jastrzębianie zdobyli III miejsce w Final Four Ligi Mistrzów. Po tym pojedynku spodziewałem się wielkich emocji na parkiecie i trybunach. 2 pierwsze mecze w Jastrzębiu ZAKSA przegrała 2:3.
Jadąc na sobotni mecz ZAKSA – Resovia spodziewałem się nadkompletu widzów i olbrzymich korków przy wejściu na halę. Pojawiliśmy się tam zaledwie 45 minut przed meczem. Ku mojemu olbrzymiemu zaskoczeniu okazało się, że są miejsca na parkingu. Kiedy weszliśmy na halę zaskoczyłem się jeszcze bardziej, bo na trybunach siedziała garstka widzów. Jeszcze bardziej zdziwiłem się, gdy okazało się, że na meczu nie było kompletu widzów. Prawie nikt nie siedział na dostawionych trybunach, a i na tych stałych było sporo wolnego miejsca. Czemu mnie to zdziwiło, a zarazem rozczarowało?
Na meczach Juvenii bywam przeważnie pod koniec sezonów. Byłem 2 lata temu, gdy walczyli o utrzymanie w siatkarskiej II lidze i rok temu, gdy walczyli play-offach. Teraz pojechałem na ich ostatni w tym sezonie mecz u siebie. Podejmowali AZS Rafako Racibórz. Żeby utrzymać się w lidze musieli w tym meczu zdobyć chociaż 1 punkt, czyli wygrać 2 sety.
Po meczu Odry Opole z Bytovią ruszyliśmy do Kędzierzyna-Koźla na mecz ZAKSA – AZS Olsztyn. Sędzia przedłużył mecz w Opolu o 5 minut i o tyle spóźniliśmy się na mecz siatkówki. Gdyby nie to, że parking pod halą był pełny, to byśmy zdążyli. Gdybyśmy wyszli ze stadionu 5 minut wcześniej, to by nas ominęły wszystkie 2 bramki. Drugie ćwierćfinałowe spotkanie ZAKSA – AZS Olsztyn nie dostarczyło wielkich emocji. Podobnie, jak w pierwszym, ZAKSA pewnie wygrała 3:0 i do awansu do najlepszej czwórki potrzebuje jeszcze jednego zwycięstwa.
Jadąc na mecz ZAKSA – AZS Olsztyn liczyłem się z tym, że trenerzy obu tych drużyn wystawią rezerwowe składy, a na trybunach będą pustki. Tak myślałem, bo mecz był o przysłowiową pietruszkę. Już przed nim było wiadome, że sezon zasadniczy ZAKSA zakończy na IV miejscu, a AZS na V. Wiadome też było, że oba zespoły już 7. marca zaczną rywalizację w I rundzie play-off, a 13. marca zagrają ze sobą w ćwierćfinale Pucharu Polski. Decydując się na ten mecz byłem ciekawy, jak w Olsztynie zagra Piotr Łuka, który w poprzednim sezonie grał w Stali Nysa.
Kiedy na parkiecie spotyka się mistrz kraju z wicemistrzem, a kibice obu zespołów nie przepadają za sobą, to należy się spodziewać olbrzymich emocji. Mecz ZAKSA – Resovia odbył się w niefortunnym terminie, bo w środę o 20.30, czyli wtedy, gdy w TV puszczano szlagierowy mecz Ligi Mistrzów, Arsenal – Bayern. Mimo to kędzierzyńska hala wypełniła się po brzegi. Jeżeli na tym obiekcie dostawiane są trybuny, to znaczy, że mecz wzbudził duże zainteresowanie. Tak było właśnie na meczu z Resovią.
ZAKSA w trzysetowym pojedynku pokonała Trefla Gdańsk. MVP meczu został Grzegorz Bociek, który zagrał w tym spotkaniu, choć Sąd Odwoławczy podtrzymał swoją decyzję o zawieszeniu go na 4 mecze. Na pomeczowej konferencji prasowej dziennikarz NTO, Sławomir Jakubowski, zwracając się do Sebastiana Świderskiego, stwierdził, że jak przeciętny Kowalski czyta, że Bociek jest zawieszony, a potem widzi go na boisku, to nie bardzo rozumie, o co w tym wszystkim chodzi.
Jadąc na mecz Zaksy z Politechniką Warszawską trudno było mi wskazać faworyta. Kilka tygodni temu mecz ten miałby zdecydowanego faworyta, a byliby nim gospodarze. Tymczasem w ostatni weekend ZAKSA niezwykle gładko przegrała ze Skrą w Bełchatowie, a Politechnika Warszawska za 3 punkty pokonała Resovię.. Od początku spotkania widać było, że gospodarze przystąpili do niego niezwykle zmotywowani. Bardzo cieszyli się po każdym zdobytym punkcie. Wyróżniał się pod tym względem Piotr Gacek, który zagrał zdecydowanie lepiej niż w poprzednich meczach. Był pewnym punktem swojego zespołu.
Wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłem na meczu Mechanika Nysa. Nawet w czasach, gdy zespół ten grał w II lidze, a w składzie jego grali byli zawodnicy Stali. Nie wynikało to z jakieś mojej niechęci do tego klubu. Tak jakoś wyszło. Dziś postanowiłem to zmienić. Okazało się, że o 18.00 swój mecz grała Stal, a o 16.00 – Mechanik. Postanowiliśmy z Elą pójść na oba spotkania. Mechanik gra w III lidze (IV level). Dziś w meczu play-off podejmował AZS UO Opole. Zwycięzca tej pary miał trafić do czołowej czwórki. Pierwszy mecz w Opolu Mechanik przegrał 3:0.
Po 5 meczach, które zakończyły się wynikami 3:0, zostało nam spotkanie Czechy - Bułgaria. Myślałem, że ten mecz wygra 3:0 Bułgaria, której do awansu potrzbny był tylko 1 wygrany set. Czesi ciągle przeliczali swoje teoretyczne szanse. Mi się nawet nie chciało tego przeliczać, bo nie wierzyłem, że Czesi mogą wygrać 3:0 i to jeszcze z wyraźną przewagą w poszczególnych setach.
Niezbyt ciekawie zapowiadał się mecz Holendrów z Cypryjczykami. Ci pierwsi musieli wygrać 3:0 i liczyć na to, że Bułgaria wygra chociaż 1 seta z Czechami. Wtedy zajęliby II miejsce w turnieju i czekaliby na wyniki w innych grupach eliminacjnych, bo z 5 grup jedna drużyna z II miejsca miała uzyskać awans na MŚ.
Wyjątkowo mało atrakcynie zapowiadał się mecz Czechy - Cypr. Po tym, co zobaczyłem pierwszego dnia, to wiedziałem, że Czesi wygrają 3:0. Tak też się stało. Wygrali oni do 18, 21 i 16.
Sobotni mecz Bułgaria - Holandia zapowiadał się szlagierowo. Moim faworytem byli Bułgarzy, ale wydawało mi się, że po dość łatwym pokonaniu Czechów, Holendrzy mogą z nimi powalczyć. Szczególnie ciekawiło mnie, jak na tle tak wymagającego przeciwnika wypadnie Kooy, który bardzo dobrze zagrał z Czechami.
Drugim meczem pierwszego dnia turnieju w Opawie było spotkanie Czechy-Holandia. Zapowiadało się ono zdecydowanie ciekawiej od starcia Bułgarii z Cyprem.Za Czechami przemawiało to, że grali u siebie. Wspierało ich tego dnia 3 tysiące kibiców. Jednak w zespole Holandii grało więcej siatkarzy z dobrych lig.
3 stycznia w Opawie rozpoczęła się dla nas siatkarska uczta. Tam odbyły się kwalifikacje do Mistrzostw Świata, które w 2014 roku odbędą się w Polsce. W ciągu 3 dni mieliśmy zobaczyć 6 meczów. Na początek miał się odbyć pojedynek Dawida z Goliatem, czyli mecz Cypru z Bułgarią.
Mecz Zaksy z częstochowskim AZS-em nie zapowiadał się jako siatkarski szlagier, stąd brak jego transmisji w TV. Gospodarze to ścisła czołówka PlusLigi, a z kolei goście okupują przeciwległy kraniec ligowej tabeli. Mecz ten wywołał skromne zainteresowanie, bo na trybunach było wiele wolnych miejsc. Mnie na to spotkanie przyciągnęła chęć zobaczenia w akcji … kibiców AZS-u.
W najciekawszym meczu 6. kolejki PlusLigi ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała 3:1 Skrę Bełchatów. Było to niezłe spotkanie, które zobaczył komplet widzów. Poniżej kilka moich refleksji z tego meczu.
Nigdy jeszcze nie byłem na meczu siatkarskiej IV ligi. Skoro jeżdżę na piłkarskie mecze nawet VIII ligi, to zdecydowałem się pojechać na mecz Siatkarza Otmuchów z Mirażem Głubczyce. Formalnie jest to III liga, ale tak naprawdę, to czwarty poziom rozgrywkowy. Byłem ciekawy jak taki mecz wygląda.
Dzień po Wszystkich Świętych wybraliśmy się z Elą na szlagierowo zapowiadający się mecz ZAKSY z Jastrzębskim Węglem. Rzadko trafia się na meczu dwóch drużyn, żeby było więcej niż 2 młyny kibiców. Tu było ich aż 5. 2 z Jastrzębia i 3 miejscowe. Jastrzębskie różniły się barwami i nie współpracowały ze sobą. Wydaje mi się, że jeden z nich jest oficjalny (ten głośniejszy i liczniejszy), a drugi przywiązany do dawnych barw klubowych. W Kędzierzynie są 3 grupy kibiców, które siedzą w różnych miejscach. Jest ten oficjalny Klub Kibica, który prowadzi doping. Jest też taki, który nawiązuje do tradycji Mostostalu i trzeci, który jest najbardziej barwny (kolorowe peruki na głowach). Te grupy często łączy wspólny doping. Po meczu przeprowadziłem wywiad z Jakubem Popiwczakiem, który mimo 17 lat już drugi sezon gra w PlusLidze. Poniżej relacja z tego meczu, jaką napisałem dla przegladligowy.com.
W sobotę (26.10.2013) zafundowaliśmy sobie z Elą dwumecz piłkarsko-siatkarski w Kędzierzynie-Koźlu. Najpierw o 14.30 byliśmy na meczu Chemik – Małapanew Ozimek, a potem o 17.00 na ZAKSA – BBTS. Na ten drugi mecz wybraliśmy się, żeby zobaczyć, jak z taką potęgą jak ZAKSA zagra beniaminek. Chciałem zobaczyć też jak radzić sobie będą niedawni nysanie, czyli trener Janusz Bułkowski i rozgrywający Maciej Fijałek. Z tym ostatnim udało mi się po meczu porozmawiać. Poniżej relacja z tego meczu, którą napisałem dla przegladligowy.com.
W środę (23.10.2013) pojechaliśmy do Kędzierzyna na mecz Ligi Mistrzów. Zapowiadając ten mecz na przegladligowy.com pisałem, że ZAKSA powinna go wygrać. Widziałem, że Galatasaray ma słabszy skład i osiągnął w zeszłym sezonie gorsze wyniki niż ZAKSA. Byłem ciekawy, czy przyjadą kibice z Turcji. Była ich mała grupa. Przypuszczam, że nie byli to fani Galatasaray, a bardziej Turcy mieszkający w Polsce. Nie mieli barw klubowych. Mieli za to flagę Turcji. Co dziwne, mieli też flagi Grecji i Portugalii. Dla kibiców piłkarskich najdziwniejsze byłoby zapewne to, że oni siedzieli obok młyna kibiców ZAKSA. Nie prowadzili żadnego dopingu. Chętniej pozowali do zdjęć. Hala ZAKSY wypełniona była w połowie. Miejscowi kibice prowadzili dość głośny doping. Poniżej cytuję relację z tego meczu, którą napisałem dla przegladligowy.com.
Jadąc na mecz ZAKSY z Czarnymi Radom ciekawiły mnie 2 kwestie. Pierwsza, to jak siatkarsko będzie wyglądał ten mecz, bo biorąc pod uwagę przedsezonowe występy kędzierzynian, to liczyłem, że może dojść do niespodzianki. Interesowało mnie też, jak zaprezentują się w Kędzierzynie kibice Czarnych. Siatkarsko było bez niespodzianki, bo ZAKSA nie dała szans beniaminkowi. Zdecydowanie najlepszy był Witczak, który brylował w ataku i na zagrywce. Kibice Czarnych zaprezentowali się bardzo fajnie. Prowadzili doping wzorowany bardziej na piłkarskim. Jednak nie zakrzyczeli miejscowych, którzy podzieleni na 3 grupy, nie zawsze ze sobą współpracujące, byli głośni. Doping Czarnych utrwaliłem na filmiku. Poniżej moja relacja z tego meczu umieszczona na przegladligowy.com.
Mecz Czechów z Hiszpanami kończył zmagania w grupie B Ligi Europejskie. Był o przysłowiową pietruszkę. No przepraszam, on był o 2. miejsce w opawskim turnieju. Okazało się, że była to siatkarska uczta. Już na rozgrzewce wypatrzyłem hiszpańskiego zawodnika, który nazywa się Ruiz i ma tylko 178 cm wzrostu. Zawodnik ten nie grał jako libero czy rozgrywający. Ma niesamowity wyskok i dynamiczny atak, który można TUTAJ zobaczyć.
7 lipca wybraliśmy się na 2 mecze siatkarskie do czeskiej Opawy. Tam odbywał się ostatni turniej w ramach Ligi Europejskiej. Trwał on 3 dni, a my przyjechaliśmy w ostatni dzień. Jadąc tam nie mieliśmy akredytacji i biletów. Bez problemu ochrona wpuściła nas jako media. Usiedliśmy więc na stanowiskach prasowych, gdzie byliśmy sami, bo mecz Czarnogóry z Węgrami nie wzbudził zainteresowania wśród dziennikarzy i kibiców. Hala świeciła pustkami. A trzeba przyznać, że jest to ładny obiekt na niecałe 3 tysiące widzów.
Będąc na 2 meczach siatkarskiej Ligi Europejskiej w Opawie nakręciłem 4 filmy, które poniżej udostępniam. Pierwszy pokazuje znakomitą atmosferę panującą na meczu Czechy - Hiszpania. Jest też na nim kilka ciekawych akcji siatkarskich. Drugi film z tego meczu pokazuje czeskich kibiców z bębnami. To samo jest na pierwszym filmie. Trzeci film pokazuje zawodnika z Hiszpanii, który mimo 178 cm wzrostu gra na ataku. Ostatni (czwarty) film przedstawia radość siatkarzy z Czarnogóry po pokonaniu Węgrów.
Za pomocą trzech krótkich filmików chcę pokazać atmosferę panującą podczas 5. decydującego meczu o mistrzostwo Polski siatkarzy pomiędzy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Resovią Rzeszów. Resovia wygrała w Kędzierzynie 3:1. Pierwszy film pokazuje oprawę kibiców ZAKSY nawiązującą do spartańskich wojowników i filmu 300. Drugi pokazuje zachowanie trybun pod koniec pierwszego (najbardziej zaciętego) seta. Oglądając trzeci film jesteśmy świadkami dekoracji zawodników Resovii. Widzimy ich radość, a przy okazji reakcję miejscowych kibiców.
Bardzo się ucieszyłem, jak się okazało, że rzeszowskie mecze ZAKSY z Resovią nie rozstrzygnęły rywalizacji i o mistrzostwie miał zadecydować piąty mecz w Kędzierzynie-Koźlu. Dla mnie oznaczało to, że będę miał okazję zobaczyć decydujące starcie i mistrzowską fetę. Ostatni mecz zapowiadał się niezwykle pasjonująco. Do tej pory oba zespoły wygrały po 2 razy, ale w żadnym z tych czterech spotkań nie rozegrano pięciu setów. Liczyłem, że tak będzie w ostatnim starciu tych zespołów. Zainteresowanie meczem w Kędzierzynie było olbrzymie. Tym razem, w przeciwieństwie do poprzednich spotkań w tym mieście, postanowiono sprzedawać bilety w kasach, a nie przez internet. Obawiano się, że zbyt wielu kibiców z Rzeszowa może je zakupić. Pierwsze osoby ustawiły się w kolejce 24 godziny przed otwarciem kas.