Polub nas na Facebooku
Groundhopping
Moje rankingi
Gościmy
Naszą witrynę przegląda teraz 47 gościStatystyki strony
Użytkowników : 1Artykułów : 1689
Odsłon : 4111624
Designed by: |
Górnik Zabrze - Puszcza Niepołomice 1-1 (17.05.2024) |
wtorek, 21 maja 2024 14:28 |
Zobaczyć Lukasa Podolskiego, jedynego mistrza świata, który gra w polskiej Ekstraklasie. To był główny powód wyjazdu do Zabrza. Tymczasem trafił mi się niezwykle ekscytujący mecz, w którym do ostatniej minuty było mnóstwo walki i emocji. Każdy zespół o coś grał. Piłkarsko było to dobre widowisko. To samo mogę powiedzieć o wydarzeniach na trybunach. Gospodarze trzykrotnie odpalili race. Na duży plus zaskoczyli mnie kibice Puszczy, którzy przybyli w dużej liczbie i przez cały mecz prowadzili doping.
Przed wyjazdem do Zabrza bilety kupiłem przez internet. Zapłaciłem za nie po 35 zł. Nie drukowałem ich, bo ustaliłem, że mogę je wydrukować w stadionowych kasach. Na miejscu byliśmy z żoną już o 13.00, ale okazało się, że kasy otwierają od 14.00. Zaparkowaliśmy na parkingu koło Papa Kebab. Po wydrukowaniu wejściówek udaliśmy się do Ogrodu Botanicznego, który jest obok stadionu. Jeśli chodzi o bilety, to oprócz tych dwóch po meczu znalazłem jeszcze trzy. Każda z tych pięciu wejściówek ma inną szatę graficzną. W Ogrodzie Botanicznym spędziliśmy kilka godzin, co uważam za duży wyczyn, bo to bardzo mały obiekt. Cena wejściówki do niego wynosi 2 zł i jest odpowiednio dopasowana do jego wielkości. Ciesząc się, że mamy w dobrym miejscu zaparkowany samochód nie ruszaliśmy się nim stamtąd. Z Ogrodu Botanicznego przegonił nas deszcz. Po zjedzeniu we wspomnianym Kebabie poszliśmy do samochodu na drzemkę. Po niej pokręciliśmy się po okolicy wczuwając się w atmosferę meczową. Przed stadionem w kilku miejscach sprzedawano słonecznik. Dużo osób go kupowało. Pamiętam z dzieciństwa, że jak w latach 70. I 80. XX wieku chodziłem na piłkarskie mecze Stali Nysa, to pod stadionem też nim handlowano. Wtedy babcie miały taki prażony przez siebie. Na tym stadionie byłem kolejny raz, ale po raz pierwszy odkąd budują czwartą trybunę. Już prawie jest gotowa. Ogólnie Arena Zabrze wygląda bardzo ładnie, zarówno od wewnątrz jak i na zewnątrz.Na zabrzańskim obiekcie dobrze działał catering. Sobie zamówiłem kiełbasę w podłużnej bułce, a dla żony dużą zapiekankę. Każda z tych rzeczy kosztowała po 20 zł. Na meczu było 19552 osoby, czyli sporo jak na piątek i jak na „atrakcyjność” przeciwnika. Z drugiej strony patrząc, to było ostatnie w tym sezonie spotkanie w Zabrze. Do tego przed nim Górnik miał spore szanse na europejskie puchary. Z kolei dla Puszczy był to ważny mecz w kontekście walki o utrzymanie. W czasie meczu siedzieliśmy naprzeciwko Torcidy. Byliśmy dość blisko sektora gości, gdzie pojawiło się aż trzystu kibiców Puszczy. Nie spodziewałem się ich aż tylu. Prawie godzinę przed meczem już śpiewali, że są zawsze tam, gdzie ich Puszcza gra. Doping prowadzili prawie cały mecz, co nie było łatwe w kontekście tego, że miejscowi mają w skali kraju topowych fanów. Po meczu nikt nie oddzielał kibiców z Niepołomic od tych zabrzańskich. Przez całe spotkanie żadna ze stron nic nie krzyknęła przeciwko swoim rywalom. Kibice Górnika odpalili w pewnym momencie race, które dymiły na biało. Po chwili odpalili czerwone. Wtedy dym uniemożliwił grę. Oba zespoły czekały na murawie. Gdy sędzia miał wznowić grę zabrzanie znowu zapalili czerwone race. Teraz sędzia wysłał piłkarzy obu drużyn do szatni. Ostatecznie mecz udało się w końcu wznowić i dokończyć.
Od początku spotkanie było wyrównane. W 19. minucie sędzia pokazał czerwoną kartkę Dani Pacheco i Górnik musiał grać w osłabieniu. Z pozycji trybun zaskoczyła mnie aż taka surowa kara. Od tego momentu goście mieli przewagę optyczną. Jednak do przerwy zabrzanie prowadzili 1:0 po znakomitej kontrze i strzale Adriana Kapralika. Radość na stadionie była ogromna. Jednak w 73. minucie, pięknym strzałem głową, wyrównał Jakub Bartosz. Gospodarze wcześniej i później mieli kilka dogodnych sytuacji, ale tego dnia pewnym punktem w zespole z Niepołomic był bramkarz, Oliwier Zych. W 82. minucie „czerwień” załapał Thiago i od tej pory grano dziesięciu na dziesięciu. Mimo dwóch dogodnych sytuacji zabrzan wynik nie uległ zmianie. Dawno nie widziałem na żywo takiego meczu w Ekstraklasie, w którym oba zespoły do końca próbowały zdobyć bramkę. Żadna z drużyn nie broniła wyniku. Cieszę się, że udało mi się zobaczyć grę Podolskiego. Będzie co opowiadać po latach. Piłkarz ten dobrze wyglądał. Było widać jego duże zaangażowanie. To pierwszy w historii naszej ligi, który gra w niej jako były mistrz świata. Po meczu co najmniej pół godziny nie mogliśmy wyjechać z parkingu, bo ulica obok stadionu była zakorkowana. Jak już ruszyliśmy to dalsza jazda była już płynna. W domu byliśmy o 1.30.
Więcej zdjęć (wszystkie zrobione telefonem) TUTAJ |