Odkąd wybudowano nowy stadion we Wrocławiu staram się być na wszystkich meczach kadry. Byłem na jej pojedynkach z Włochami, Mołdawią i Słowacją. Nie odpuściłem też meczu ze Szwajcarią. Choć było to tylko spotkanie towarzyskie to obejrzało je ponad 40 tysięcy widzów. Poniżej kilka moich refleksji dotyczących tego meczu, postawy piłkarzy i trenera, atmosfery na boisku i trybunach.
Spotkanie to pooglądałem stojąc tuż przy boisku, bo jako przedstawiciel przegladligowy.com otrzymałem akredytację foto. Z jednej strony pozwala to widzieć z bliska zawodników i ich zaangażowanie, ale z drugiej nie można dobrze zobaczyć i ocenić gry wszystkich zawodników. Ja w czasie meczu zmieniałem miejsca, ale poruszałem się za bramkami, na które atakowali Polacy, stąd więcej wiem na temat gry naszych piłkarzy ofensywnych niż defensywnych.
Obserwując naszych reprezentantów potwierdzam, że faktycznie jest między nimi chemia. Od lat się mówiło o dobrej atmosferze w kadrze, ale teraz wygląda to lepiej niż kiedyś. Dziwne, bo to przecież ci sami zawodnicy. Wygląda na to, że musi to być efekt pracy Nawałki, którego nie widziałem w tej roli. Widać, że ma dobre podejście do zawodników, a ci odpłacają mu się właściwą postawą.
Polscy piłkarze przyzwyczaili mnie do tego, że w meczach towarzyskich nie chcieli tracić zdrowia. Tymczasem w meczu ze Szwajcarią Polacy walczyli jakby to był pojedynek o punkty, a że Szwajcarzy podeszli do tego podobnie, to było bardzo dobre spotkanie. Sędzia często musiał sięgać po żółte kartki. Michał Żyro dostał je dwukrotnie i wyleciał z boiska.
Potwierdzeniem dobrej atmosfery jest choćby „cieszynka” Artura Jędrzejczyka, który po zdobyciu bramki wskoczył na trybuny, gdzie ku uciesze kibiców zasiadł pomiędzy nimi. Działo się to tuż koło mnie.
O olbrzymim zaangażowaniu świadczy postawa Roberta Lewandowskiego, który był wściekły, że nie mógł zagrać do końca spotkania. Widać było, że chciałby wpisać się na listę strzelców.
Polacy dość szybko, bo już w 4. minucie stracili bramkę. Strzelił nam ją Josip Drmić. Po stałym fragmencie gry wyrównał Artur Jędrzejczyk. Był to tzw. gol do szatni. Na prowadzenie, pięknym strzałem z rzutu wolnego, wyprowadził nas Arkadiusz Milik. Było to w 61. minucie. Na 3 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry zwycięstwa pozbawił nas Fabian Frei.
W I połowie w polskiej bramce stał Artur Boruc. Po przerwie zmienił go Łukasz Fabiański. Boruc popisał się kilkoma fantastycznymi interwencjami, po których po stadionie niósł się okrzyk: „Artur Boruc Artur”. Jego zmiennik nie miał takich okazji. Przy puszczonej bramce nie miał raczej szans.
W obronie zagrali: Olkowski, Cionek, Glik i Jędrzejczyk. Tego ostatniego zmienił Łukasz Broź. Myślę, że tym meczem Jędrzejczyk potwierdził, że na lewej obronie jest naszym numerem 1, choć wiemy, że to nie jest pozycja, na której gra lub grał w klubie.
Drugą linię i atak tworzyli: Krychowiak, Jodłowiec, Kucharczyk, Zieliński, Rybus i Lewandowski. Z mojej pozycji widoczni byli Lewandowski i Rybus. Zupełnie nie dostrzegłem Kucharczyka, który podoba mi się w Legii. Nie rzucił mi się w oczy Zieliński, na którego bardzo liczę. Nie dziwi mnie, że nie widziałem defensywnych pomocników, bo oni mieli co robić na swojej połowie. Nie czepiałbym się Lewandowskiego, że nie strzela bramek, bo jest to zawsze (albo prawie zawsze) nasz najlepszy zawodnik na boisku. Po przerwie na boisku kolejno pojawiali się: Milik, Żyro, Mila i Teodorczyk. Z nich zdecydowanie najlepszy był Arkadiusz Milik.
Robiąc zdjęcia nie miałem czasu przyglądać się jeszcze Szwajcarom, stąd nie oceniam poszczególnych zawodników. Jako zespół pokazali, że nie przypadkiem są aż na 12. miejscu w Rankingu FIFA.
Na słowa uznania zasługują kibice obecni na tym meczu. Był to mój czwarty mecz Polaków na Stadionie Miejskim we Wrocławiu i uważam, że na nim był najlepszy doping. Kibice jeżdżący na kadrę chcą dopingować swój zespół, ale na tak dużym obiekcie trudno im się zorganizować. Nadal tzw. kibole trwają w bojkocie kadry, gdy ta gra u siebie, stąd nie ma grupy prowadzącej doping. Tym razem były jednak kilkudziesięcioosobowe grupy, które potrafiły porwać za sobą stadion i często był głośny doping. Sukcesem Zbigniewem Bońka jest to, że ani razu nie słyszałem okrzyku: „J…ć PZPN”.
Na koniec jeszcze moja refleksja z pozycji kolekcjonera biletów piłkarskich. Coraz więcej ludzi (prawie wszyscy) wchodzą na mecz mając bilety, które sami sobie drukują. Taki bilet kolekcjonera nie cieszy. Kolekcjonerzy po meczu przeczesują trybuny w poszukiwaniu „prawdziwych” biletów, czyli kupionych w kasie. Coraz trudniej takie znaleźć. Ja nawet ich nie szukałem. Kiedy jednak szedłem do samochodu, który zaparkowałem kilkaset metrów obok stadionu, to na ulicy znalazłem 2 takie okazy. Leżały w odległości 2 metrów od siebie.
IMG1363.JPG
IMG1375.JPG
IMG1383.JPG
IMG1390.JPG
IMG1391.JPG
IMG1398.JPG
IMG1400.JPG
IMG1401.JPG
IMG1405.JPG
IMG1406.JPG
IMG1407.JPG
IMG1408.JPG
IMG1409.JPG
IMG1410.JPG
IMG1411.JPG
IMG1412.JPG
IMG1413.JPG
IMG1415.JPG
IMG1416.JPG
IMG1423.JPG
IMG1429.JPG
IMG1445.JPG
IMG1446.JPG
IMG1448.JPG
IMG1450.JPG
IMG1453.JPG
IMG1458.JPG
IMG1468.JPG
IMG1472.JPG
IMG1474.JPG
IMG1475.JPG
IMG1480.JPG
IMG1483.JPG
IMG1488.JPG
IMG1497.JPG
IMG1498.JPG
IMG1506.JPG
IMG1507.JPG
IMG1511.JPG
IMG1513.JPG
IMG1524.JPG
IMG1528.JPG
IMG1529.JPG
IMG1530.JPG
IMG1531.JPG
IMG1534.JPG
IMG1535.JPG
IMG1587.JPG
IMG1598.JPG
IMG1641.JPG
IMG1642.JPG
IMG1643.JPG
IMG1645.JPG
IMG1646.JPG
IMG1647.JPG
IMG1650.JPG
IMG1654.JPG
IMG1669.JPG
IMG1670.JPG
IMG1367.JPG
IMG1369.JPG
IMG1372.JPG
IMG1376.JPG
IMG1377.JPG
IMG1425.JPG
IMG1428.JPG
IMG1484.JPG
IMG1485.JPG
IMG1552.JPG
IMG1561.JPG
IMG1563.JPG
IMG1565.JPG
IMG1676.JPG
IMG1566.JPG
IMG1608.JPG
IMG1612.JPG
IMG1613.JPG
IMG1623.JPG
IMG1628.JPG
IMG1665.JPG
IMG1680.JPG
www.facebook.com/mojewielkiemecze
@MojeWielkieMecz
|