Final Four 2012 - dzień pierwszy |
wtorek, 20 marca 2012 18:08 |
Dzień pierwszy W sobotę przed 6 rano wyruszyliśmy do Łodzi. Po 4 godzinach byliśmy na miejscu. Bez problemów zaparkowaliśmy blisko Atlas Areny. Wiedzieliśmy, że akredytacje mają być wydawane od 11.00. Poszliśmy więc na spacer wokół hali. Okazało się, że obok jest stadion ŁKS Łódź. Była więc okazja na groundspotting (zwiedzanie stadionów). Opiszę to w osobnym artykule. Po godzinie 11 odebraliśmy nasze akredytacje. Chcieliśmy zobaczyć halę. I tu pierwsza miła niespodzianka. Właśnie trwał trening zespołu Trentino. Mogliśmy z bliska go pooglądać. Ela natychmiast rzuciła się do robienia zdjęć. Zwłaszcza ucieszyła się, że zobaczyła Łukasza Żygadło. Kiedy mieliśmy opuścić salę, na trening przyszli zawodnicy Zenitu Kazań. Ela znowu zabrała się do robienia zdjęć. Ja w tym czasie porozmawiałem sobie z Laurentem Alekno. Jest to młody zawodnik, który prywatnie jest synem trenera Zenitu. Kiedy go spytałem o przebieg turnieju, powiedział, że Zenit wygra. Natychmiast też napisałem o tym newsa. Nie oglądając ich treningu udaliśmy się do pokoju dla prasy. Tam mogliśmy posilić się i napić kawy. Zresztą przez 2 dni organizatorzy dbali, żeby nikt z dziennikarzy nie był głodny. Podobała mi się też postawa kibiców w Atlas Arenie. Bardzo dobrze bawili się w trakcie meczu. Nieźle też kibicowali. Duży wpływ na to miał spiker, który pełnił rolę wodzireja prowadzącego doping. Po flagach widać było, że kibice przybyli z całej Polski. Byli m.in. z Głuchołaz. Na trybunach zasiadły też zorganizowane grupy kibiców z pozostałych 3 krajów. Bardzo dobrze bawili się z naszymi kibicami. Nie mogli się przebić ze swoim dopingiem, bo spiker ich zagłuszał. Oczywiście też nasi kibice byli głośniejsi. Faktycznie gra obu zespołów robiła duże wrażenie. Był to mecz na zdecydowanie wyższym poziomie niż ten poprzedni. Większa była siła ataku. Dużo lepsza też gra w polu. Kibice obu drużyn podporządkowali się atmosferze wytworzonej przez spikera i polską publiczność. Były więc wspólne śpiewy, tańce, meksykańska fala itp. Były włoskie i rosyjskie piosenki. Sympatia polskiej publiczności była bardziej po stronie Rosjan. Chyba myślano, że ci będą łatwiejszym przeciwnikiem w finale. Sytuacja zmieniała się, gdy na parkiecie pojawiał się Łuakasz Żygadło. Trener Trentino rzadko go jednak wpuszczał. Pierwszego seta wygrali Włosi. Jednak kolejne 3 wygrali Rosjanie. Po meczu popędziliśmy na konferencję prasową. A tam dwie sławy trenerskie: Vladimir Alekno (rosyjski trener Zenitu) i Radostin Stoytchev (bułgarski trener Trentino). No i nie mniej sławni siatkarze: Volkov i Kaziyski. Ja już jednak byłem myślami przy meczu finałowym. Po konferencji opuściliśmy halę i pełni wrażeń pojechaliśmy przed godziną 21 do hotelu For You w Pabianicach. Zrobił on nas bardzo dobre wrażenie. Otrzymaliśmy czysty i ładnie urządzony pokój z łazienką. Bezpłatnie trzymaliśmy samochód na ogrodzonym parkingu. Za 2 osoby zapłaciliśmy w sumie 120 zł. Na drugi dzień zamówiliśmy smaczne i obfite śniadanie, za które zapłaciliśmy po 10 zł. Stamtąd do Atlas Areny mieliśmy tylko 12 km. Więcej zdjęć w galerii w folderze Volleyball |