Groundhopperskie i kolekcjonerskie podsumowanie 2015 roku Drukuj
piątek, 01 stycznia 2016 12:48

Poniżej o tym ile meczów piłkarskich oraz w jakich krajach i województwach pooglądałem. Ile nowych stadionów zaliczyłem. Na jakich najciekawszych wyprawach meczowych byłem. Gdzie oglądałem mecze siatkarskie i dlaczego te drugoligowe były szczególnie ważne. Podsumowałem też rozwój kolekcji biletów piłkarskich i siatkarskich. Oceniłem imperium medialne Moich Wielkich Meczów :P, czyli jaką popularnością (lub raczej jej brakiem) cieszyły się na Facebooku, Twitterze i You Tubie.

GROUNDHOPPING, CZYLI TURYSTYKA STADIONOWA

Z roku na rok oglądam coraz mniej meczów piłkarskich. Ta tendencja spadkowa jest aż niepokojąca i mam nadzieję, że ją w nadchodzącym roku zatrzymam. W 2015 roku  byłem zaledwie na 39 meczach piłkarskich. 14 widziałem wiosną, a 25 pooglądałem  jesienią. Główną przyczyną tego była choroba, która na około 2 miesiące położyła mnie do szpitala. Zaczęło się to około 20 kwietnia, czyli w okresie gdy można oglądać najwięcej spotkań. Po powrocie na trybuny, w obawie przed ponownym załatwieniem się, unikałem meczów w chłodne i deszczowe dni. W minionym roku spadła mi też liczba spotkań siatkarskich, które pooglądałem na żywo. Było ich 24. Kiedy nie było meczów piłkarskich i siatkarskich to zdarzyło mi się oglądać hokej na lodzie (1 mecz) i piłkę ręczną (3 mecze). Hokej oglądałem na poziomie naszej ekstraklasy. Jeśli chodzi o ręczną, to widziałem dwa mecze reprezentacyjne i jeden pierwszoligowy (II level). Sumując mecze z wszystkich dyscyplin (jakoś statystycznie trzeba się w słabym roku ratować), to widziałem ich 67.

Z 39 meczów piłkarskich, jakie zobaczyłem w tym roku, aż 28 pooglądałem na stadionach, na których byłem pierwszy raz. Dzięki temu liczba stadionów i boisk, na których oglądałem piłkarskie starcia wzrosła do 196. I w zasadzie tylko ten wynik satysfakcjonuje mnie w tym roku. Te nowe stadiony zaliczyłem w pięciu krajach. Były to: Polska (20), Czechy (4), Austria (2), Niemcy (1) i Węgry (1). W tym roku pierwszy raz oglądałem mecze na Węgrzech i w Austrii. W ten sposób liczba państw, w których oglądałem pojedynki piłkarskie wzrosła do 9. W 2015 roku oglądałem mecze w sześciu województwach, z tego w dwóch po raz pierwszy. Chodzi o pomorskie i świętokrzyskie.

24 mecze siatkarskie zobaczyłem na  6 halach. 9 na hali Stali Nysa, 5 na obiekcie Juvenii Głuchołazy, po 3 mecze na halach Zaksy, w Kluczborku i Rudniku oraz 1 na hali, na której gra Młode Jastrzębie. Nowe zaliczone w tym roku hale, to te w Kluczborku, Rudniku i Jastrzębiu.

Jeśli chodzi o siatkówkę, to dla mnie najważniejszym wydarzeniem było pójście mojego syna do drugoligowej Juvenii Głuchołazy. Szczególnie miło było mi oglądać go w meczu na przedsezonowym turnieju w Kluczborku, gdzie Juvenia (z debiutującym w niej moim synem) grała ze Stalą Nysa (z klubem, któremu całe życie kibicuję). Serce było rozdarte.
Równie miło było patrzeć na jego już ligowy debiut, do którego doszło w meczu z Rafako Racibórz, a który się odbył w Rudniku. Atrakcyjność tego meczu podniosło to, że tego dnia na tej hali odbywał się międzynarodowy turniej z udziałem wielkich klubów. Najpierw ZAKSA zagrała zespołem z Chin, a potem na parkiecie zawitał mój syn. Po jego meczu Jastrzębski Węgiel zagrał z drużyną z Berlina, która grała w Final Four Ligi Mistrzów. Do Rudnika, głównie na mecz II ligi, przyjechał Jacek z Raciborza.

Najbardziej zapamiętane mecze i wyprawy.

Pod słowem wyprawy rozumiem co najmniej dwudniowe wyprawy meczowe. Wymieniam je tu chronologicznie.

Hertha Berlin – FC Augsburg, to był mój pierwszy mecz w niemieckiej Bundeslidze. Odbył się on na słynnym Stadionie Olimpijskim, gdzie w tym roku był finał Ligi Mistrzów. Widziałem w nim jak bramkę zdobywa słynny Salomon Kalou. Atrakcyjność wyjazdu na ten mecz podnosi fakt, że pojechałem na niego z klubem Orzeł Źlinice. Jechaliśmy dwoma autokarami. Ja jechałem autobusem, którym na mecze Ligi Mistrzów jeździli piłkarze Standardu Liege. Był to najbardziej komfortowy autokar jakim kiedykolwiek jechałem. No był też mały minus tej wyprawy. Mianowicie na trybunach pojawiliśmy się pod koniec I połowy. Przyczyną był wypadek na niemieckiej autostradzie, który nas zatrzymał.

Piast Gliwice – Górnik Zabrze, to najważniejsze derby dla kibiców Piasta. Pełne trybuny, obustronny doping, pirotechnika, helikopter nad głowami i 4 bramki w remisowym meczu, to tyle atrakcji, że byłem w pełni zadowolony.

Korona Kielce – Śląsk Wrocław. Podobnie jak w Gliwicach mecz zakończył się wynikiem 2:2. Fajny stadion, na którym byłem pierwszy raz, ciekawy i nieustający doping Korony i Śląska oraz pomeczowy opiernicz dla piłkarzy Śląska, który potulnie wysłuchali od swoich kibiców. Do tego dochodzi ciekawe towarzystwo w czasie tej wyprawy. Jechał ze mną Jacek z Nysy i Krzysiek z Anglii. Po drodze wzięliśmy na Blablacara dziewczynę, którą okazała się … babcie wracająca z sanatorium.

Orzeł Źlinice – Pogoń Prudnik, to mecz, na który zawitałem z żoną, żeby zaliczyć stadion klubu, dzięki któremu pojechałem na Herthę. Tam zostaliśmy ugoszczeni w klubowej knajpce przez Prezesa Orła, którego poznałem w drodze do Berlina. Nasza wizyta nie przyniosła gospodarzom szczęścia, którzy przegrali 1:2.

GKS Głuchołazy – GKS Przywory, to był mój pierwszy mecz na przebudowanym stadionie w Głuchołazach. Odbył się on na sztucznej murawie, po której biegało kilku niezłych Ukraińców grających w barwach gospodarzy. Stworzyli mnóstwo sytuacji, a mimo to przegrali 1:2.

Jednodniowa wyprawa do Pragi, na którą pojechałem z Jackiem z Nysy. Decyzja o wyjeździe zapadła wieczorem dzień wcześniej. Wtedy to dostałem zaproszenie od Krzycha z Pragi, który zaoferował nam darmowe wejściówki na derby czeskiej stolicy. Żeby nie jechać tylko na jeden mecz, to znaleźliśmy jeszcze jakieś spotkanie w jednej z najniższych lig. Derby Sparta – Slavia odbyły się przy komplecie widzów. Na trybunach lepiej wypadli kibice Slavii, a na murawie piłkarze Sparty, którzy wygrali 2:1. Jacek cały czas kręcił się w koszulce Wisły Kraków i ku mojemu zdziwieniu nie narobił sobie tym żadnych kłopotów. Po meczu pod stadionem podchodził do miejscowych fanów prosząc ich o bilety z tego spotkania i często je otrzymywał.

Mecz reprezentacji Polski to dla mnie zawsze wydarzenie, stąd też muszę odnotować, że w Brzegu pooglądałem mecz do lat 15, w którym Polska zremisowała 2:2 ze Szkocją. Mecz odbywał się w samo południe. Było upalnie. Stadion wypełnił się głównie uczniami brzeskich szkół.

Trudno w podsumowaniu pominąć udział w finale Pucharu Polski. Fakt, że tylko na etapie podokręgu Nysa-Prudnik, ale zawsze to finał. Odbył się na otoczonym górami boisku w Moszczance. LZS Ścinawa Nyska pokonała 3:2 LZS Dytmarów. Mecz ten oglądała cała moja czteroosobowa rodzina, co się niezwykle rzadko zdarza.

Zdarzyło mi się też być na międzypaństwowym meczu Polska - Dania, którego drużyny złożone były z piłkarzy, którzy nie mieli podpisanego kontraktu. Inaczej mówiąc były to reprezentacje złożone z piłkarzy bezrobotnych. Mecz ten odbył się na obiekcie KS Gosław Jedłownik w Wodzisławiu Śląskim. Ze znanych piłkarzy zagrali w tym meczu: Mielcarz, Kikut i Kuklis. Po tym spotkaniu kilka znanych portali, których dziennikarze nie byli na tym meczu podało, że grał tam były gracz Legii, Mikita. Tymczasem grał Mikita, ale z klubu Leśnik Manowo. Dodam, że mecz ten zamienił się w mały zlot groundhopperski, bo oprócz mnie było dwóch stadionowych turystów z Raciborza.

Dwudniowa wyprawa do Czech była pierwszym większym wypadem wakacyjnym. Zorganizowałem ją z okazji swoich imienin. Pierwszy raz wyszukałem nam nocleg dzięki stronie booking.com. Bardzo dobre rozwiązanie. W czasie trwania tej krótkiej wyprawy pooglądałem dwa mecze. Pierwszy w Brnie, gdzie miejscowa Zbrojovka pokonała 2:1 Banik Ostrawa. Fajnie zaprezentowali się tam Chachari, czyli fani Banika. Pod koniec meczu doszło do olbrzymiej przepychanki między piłkarzami obu drużyn, czego w Czechach nigdy wcześniej nie spotkałem. Drugie spotkanie oglądałem w Sumperku, gdzie miejscowi piłkarze gładko przegrali w Pucharze Czech z SFC Opava. Kibice gości licznie najechali na Sumperk, czując się na trybunach jak u siebie. Wśród nich trafiali się kibice Śląska Wrocław.

Najważniejszą wyprawą groundhopperską tego roku był kilkudniowy wypad na Węgry i do Austrii, w czasie którego pooglądałem trzy mecze. Pierwszy na Węgrzech, gdzie Szambothelyi Haladas zremisowało 2:2 z MTK Budapeszt. W bramce gospodarzy stał słynny Gabor Kiraly, który zagrał w jeszcze sławniejszych swoich spodniach dresowych, choć mecz rozgrywany był w niebywałym upale. Kolejne dwa mecze odbyły się w Austrii. Najpierw w I lidze SC Wiener Neustadt przegrało gładko 0:2 z SV Kapfenberg. Na drugi dzień Admira Wacker zremisowała 2:2 z Red Bull Salzburg. To drugie spotkanie było zdecydowanie najlepszym jakie zobaczyłem w czasie tej wyprawy. Mecze w Austrii kojarzą mi się z drogimi biletami (choć wchodziłem za darmo) i drogim cateringiem na stadionach.

Trzecia wakacyjna wyprawa była do „ziemi świętej”, czyli do Lichenia Starego. W tamtej najpierw pooglądałem mecz Górnika Konin z Rawią Rawicz. Było 1:0. Choć dopingu nie było to miejscowi wywiesili transparent z hasłem #uwolnić Maćka. Na drugi dzień oglądałem mecz Strażaka Licheń Stary z Polonią Golina, który zakończył się wynikiem 2:2. Jeszcze z żadnego obiektu sportowego nie widziałem tylu kościołów. Ten widok spowodował, że zdjęcia z tego meczu cieszyły się dużą popularnością, zwłaszcza wśród zagranicznych groundhopperów.

Kilka dni później znowu wróciłem na teren Wielkopolski. Tym razem na mecz z dużo wyższej półki, bo będący eliminacją do Ligi Europy. Lech Poznań przy dość pustych, ale głośnych trybunach rozbił 3:0 węgierski Videoton. Sektor kibiców gości był pełny, bo byli w nim również fani Rakowa Częstochowa i Chemika Kędzierzyn-Koźle. Na mecz ten wybrałem się w tym samym składzie, co na mecz do Kielc, czyli z Jackiem i Krzyśkiem. Tylko babci z blablacara zabrakło. Za to pojechały z nami kolejne dwie osoby. Jedną z nich był fan Lecha z Nysy, Dominik, a drugą Marcin ze Świata Futbolu. Na meczu spotkałem Dawida, redaktora naczelnego Przeglądu Ligowego, który zrobił mi poniższą fotkę.

Czwarta wakacyjna wyprawa, choć trwała tylko dwa dni, to była największa pod względem liczby obejrzanych meczów. Zobaczyłem ich cztery. Były one rozgrywane w ramach ligi okręgowej, klasy A i B. Mecze te odbyły się na terenie byłego województwa wałbrzyskiego. Konkretnie były one w Świebodzicach, Piławie Dolnej, Dobrocinie i Tuszynie. Ciekawie sprzedają bilety w tej pierwszej miejscowości. Bilet kosztuje 10 zł i wchodzą na niego dwie osoby. Problem jest jak człowiek się spóźni i chce ten bilet dostać, a nie ma nikogo do pary. Musi zapłacić za dwie osoby. Ten problem dotyczy tylko kolekcjonerów, bo normalny kibic da 5 zł i wejdzie bez biletu.

Piąta i ostatnia wyprawa wakacyjna odbyła się do Trójmiasta. Mówiąc dokładniej, to ona nie była piłkarska, ale w dwa dni trzy mecze udało mi się zobaczyć. Pierwszego dnia byłem na meczu Arka Gdynia – MKS Kluczbork, który zakończył się remisem 1:1. Piękny stadion i bardzo fajny doping Arki zrobiły na mnie największe wrażenie. Do tego dorzuciłbym sprawną kolej miejską. Drugi dzień to wizyta na dwóch meczach niskich lig. Jeden był na dość starym stadionie Polonii Gdańsk, a drugi na żużlowym obiekcie Wybrzeża Gdańsk. W tym drugim meczu zagrała drużyna Neptuns Gdańsk, którą tworzą kibice Wybrzeża. W obu tych meczach stadiony były większą atrakcją od wydarzeń boiskowych. Na obu meczach nie było dopingu, choć liczyliśmy, że na Wybrzeżu coś będzie. Napisałem liczyliśmy, bo okazało się, że na meczach tych nie byłem sam. Na pierwszym meczu było nas pięciu, a na drugim czterech. W tym gronie był słynny Rzeźnik z kartofliska.pl, Trzeci Wagon z Pociągu do Futbolu, i jeszcze po jednym groundhopperze z Warszawy i Poznania. Z tym słynnym Rzeźnikiem to nie przesadzam, skoro został rozpoznany przez kibiców na meczu gdańskiej klasy B.

Choć często bywam na Odrze Opole, to na jej rezerwach, które grają na stadionie Groszmalu, byłem pierwszy raz. Grały mecz z rezerwami KS Krapkowice. Bardzo spodobał mi się ich kameralny stadion. W 90 minucie goście prowadzili 1:0, by przegrać mecz 2:1. Na tym A-klasowym meczu było więcej reporterów, niż na niejednym spotkaniu III ligi. Nie mam na myśli spotkań Odry, bo na nich zawsze wiele osób robi zdjęcia z pozycji murawy.

Kilka dni później ponownie zawitałem do Opola, ale na stadion Odry, gdzie Polska U-18 zagrała z rówieśnikami z Serbii. Słaby mecz, gładka porażka 0:2, pełen stadion, brak dopingu, niewidoczny Bielik z Arsenalu i transparent, że Kosovo jest Serbskie, to główne wspomnienia z tego meczu, który pooglądałem z Jackiem.

Wspaniały pokaz pirotechniczny brzeskich kibiców, którzy szczelnie wypełnili stadion, to była główna atrakcja meczu regionalnego Pucharu Polski, w którym Stal Brzeg przegrała z Odrą Opole 1:3. Na meczu tym byłem na zaproszenie dwóch brzeżan poznanych na Twitterze.

Ostatni mecz piłkarski pooglądałem w miejscowości Ceska Ves. W pamięci utkwiły mi wspaniałe górskie widoki wokół stadionu, sam stadion i catering na nim.

Na wielu tych meczach była ze mną moja żonka.

KOLEKCJONOWANIE BILETÓW

Na początku roku miałem 5688 biletów. Obecnie mam ich 6195.

Piłka nożna (stan kolekcji)

Bilety polskiej reprezentacji 183 (przybyło 8), polskich klubów w europejskich pucharach 358 (+18), wielkie imprezy 83 (0), mecze międzypaństwowe (mecze bez polskiej reprezentacji) 405 (+16), europejskie puchary (bez polskich klubów) 372 (+31), mecze reprezentacji młodzieżowych 108 (+7), finały klubowe 48 (+12), karnety klubów zagranicznych 53 (+2), bilety lig zagranicznych 1127 (+219), karnety polskich klubów 177 (+13), bilety z lig polskich 2964 (+228).

Siatkówka (stan kolekcji)

Mecze międzypaństwowe 100 (+10), europejskie puchary 52 (+8), karnety siatkarskie 15 (0) i bilety ligowe 250 (+35)
Kolekcja moja powiększa się między innymi dzięki darczyńcom, którzy przekazują mi swoje bilety. Wszystkim im dziękuję. Dodam, że najwięcej biletów w tym roku dostałem od Jacka, Rafała i Romana. Pokaźną grupę biletów stanowią te z wymian. Ze względu na ich czasochłonność unikam tych drobnych wymian koncentrując się na tych dużych. Takie robiłem z Cfeterem, Damianem i Piotrem.

W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH

Sporą cześć meczów zobaczyłem dzięki współpracy z portalem PrzegladLigowy.com, dzięki któremu mam legitymacje prasową i mogę się starać o akredytacje.  Dla redakcji tej przeprowadziłem siedem wywiadów z ludźmi siatkówki. Widzę, że się pod tym względem w minionym roku trochę zaniedbałem.

Tych wywiadów udzielili mi:

Radosław Kolanek (trener Młodej Skry Bełchatów)
Piotr Czuczman (prezes Stali Nysa)
Michał Superlak (Victoria Wałbrzych)
Krzysztof Rejno (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)
Maciej Muzaj (Jastrzębski Węgiel)
Maciej Olenderek (AZS Politechnika Warszawska)
Mateusz Jasiński (Krispol Września)

Wszystkie swoje wyprawy i kolekcje opisuję na mojej stronie mojewielkiemecze.wodip.opole.pl.
Strona ma swój fanpage. W 2015 roku przeżył on spory regres, choć był systematycznie prowadzony. Liczba lubiących go powiększyła się w ciągu roku o zaledwie o 14 osób i wynosi 1004. Tych osób przybyło zdecydowanie więcej, ale wielu innych odlajkowało ją lub opuściło Facebooka.
Inna tendencja była na Twitterze, gdzie występują jako @MojeWielkieMecz. W tym roku przybyło mi 148 obserwujących, których liczba wynosi 383.
W skład imperium medialnego Moich Wielkich Meczów wchodzi też  kanał na You Tube, MojeWielkieMeczeTV.  Ma on 222 subskrybentów, czyli o 64 więcej niż 12 miesięcy temu. Najczęściej oglądanym filmem w 2014 roku był ten pokazujący doping kibiców Hajduka Split na meczu z Dundalk, który miał ponad 8 tysięcy wyświetleń, ale który był również najpopularniejszy w 2014 roku. Coś słabe filmy wrzucałem w tym roku skoro w 10 najczęściej oglądanych w ostatnim roku tylko 2 były wrzucone w 2015. Na 5. miejscu znalazł się film „Doping Śląska po meczu w Kielcach plus rozmowa motywacyjna z piłkarzami”, a na 8. „Kibice Stali Brzeg na meczu z Odrą Opole”.

 

 

 

www.facebook.com/mojewielkiemecze

@MojeWielkieMecz