Polonia Pogórze - GKS Głuchołazy 2-7 (2013-14) Drukuj
sobota, 23 listopada 2013 18:30

Już wielokrotnie pisałem, że nie lubię z wyprzedzeniem planować, na jakie mecze pojadę. Wczoraj wiedziałem, że pojadę na jakiś mecz, ale nie wiedziałem na jaki. Miałem kilka pomysłów. Mało tego, ale wychodząc z domu o 12.15 nie byłem pewny gdzie jadę. W nawigację wpisałem Gać i już ruszyłem na mecz Foto-Higieny Gać, która gra w III lidze dolnośląsko-lubuskiej. Według nawigacji miałem się spóźnić 5 minut. Po chwili zatrzymałem samochód i w nawigację wpisałem Łącznik.

Tam, w meczu regionalnego Pucharu Polski, Polonia Pogórze miało zagrać z GKS-em Głuchołazy. Ten mecz był dla mnie ważny z dwóch (może i trzech) powodów. Po pierwsze dlatego, że nie byłem nigdy na meczu w Łączniku, a po drugie, że był to mój 50 (jubileuszowy) mecz piłkarski, na jakim byłem w tej rundzie (w tym półroczu). Ten prawdopodobny trzeci powód jest taki, że może był to ostatni mecz, jaki widziałem w tym roku. Oby tak nie było, ale jest to bardzo prawdopodobne.
Zbliżając się do Łącznika wjechałem do Pogórza. Okazało się, że to miejscowość „dwujęzyczna”, gdzie na tablicy jest też niemiecka nazwa miejscowości, Pogosch.

Obiekt w Łączniku nieźle się prezentuje, jak na boisko drużyny grającej w klasie A. Jest ogrodzony, ma budynek klubowy, plastikowe krzesełka po jednej stronie boiska, miejsce na grilla.
W meczu tym gospodarze podejmowali zespół grający w lidze okręgowej, co powodowało, że nie byli faworytami. Tylko wjechałem na teren boiska, a po chwili już oglądałem pierwszą bramkę dla Głuchołaz.

Jednak w kolejnych minutach zawodnicy Polonii nieźle się prezentowali, stwarzając sytuacje strzeleckie. Nie wykorzystali jednak żadnej i do przerwy przegrywali już 0:3. Niezbyt pewnym punktem był ich bramkarz, który tuż przed przerwą (przy stanie 0:2) został zmieniony.
W przerwie meczu rozmawiałem telefonicznie z Cfeterem (cfeter.blog.onet.pl), który był w tym czasie na meczu Victoria Łany – Start Namysłów. Gdy rozmawialiśmy, że mecz już jest rozstrzygnięty, to w tym momencie gospodarze zdobyli pierwszą bramkę. Padła po ładnym strzale w okienko. Zawodnicy Polonii rzucili się do ataku i nadziali się na kontrę, po której było 1:4.

Nie załamało ich to i zdobyli drugą bramkę. Był to najciekawszy okres meczu. W tym momencie dał się słyszeć spontaniczny, choć słabo zorganizowany, doping kibiców Polonii. Od tego momentu zespół z Głuchołaz potwierdził, że gra ligę wyżej i zdobył jeszcze 3 bramki, w tym jedną z rzutu karnego. W sumie było to bardzo ciekawe spotkanie. Wynik nie oddaje jego zaciętości. Mecz ten oglądało 60 widzów.

Biletów nie było. Trenerem gości był Czech, który bardzo dobrze mówił po polsku. Po każdej bramce, bez względu na to kto ją zdobył, puszczano „Ole, ole, ole, ole, nie damy się”.

Więcej zdjęć z meczu w galerii