Czy decyzja ochrony ważniejsza od regulaminu PZPN? Drukuj
wtorek, 03 maja 2016 10:35

Wchodząc na finał Pucharu Polski poczułem się jak w czasach PRL. Wściekłość, bezradność i bezsilność. Państwo w państwie. Zanim pojawiłem się pod stadionem przeczytałem regulamin tego meczu, który PZPN nazwał „Asystentem Kibica Finału Pucharu Polski”. Tam była informacja, że nie wolno wnosić dużych kamer i aparatów z wymiennym obiektywem, ale większym niż 10 cm. W domu linijką pomierzyłem obiektywy i wybrałem spełniający wymogi. Tymczasem w czasie kontroli pani powiedziała, że nie mogę wnieść tych urządzeń.

 

Na nic zdało się pokazywanie jej na komórce regulaminu. Ona cały czas mi mówiła, że ma inne wytyczne i że inny regulamin wisi na płocie. Kiedy nie ustępowałem pani wezwała przełożonego, z którym była taka sama rozmowa. Główny argument, który zwalał mnie z nóg, był taki, że pan ten twierdził, że oni mogą w każdej chwili zmienić regulamin. Dla niego ważniejsze były rzekome wytyczne jakie miał otrzymać od regulaminu imprezy jaki mu pokazałem.

Pan ten odmówił mi kontaktu z jakąkolwiek osobą przełożoną. Kategorycznie stwierdził, że albo rzeczy te oddaję do depozytu lub zanoszę do samochodu, albo nie wejdę na stadion.  Powiedział, że kupując bilet zgodziłem się na punkt w regulaminie, że podporządkuję się wszystkim decyzjom służb porządkowych. W takim razie wyszło na to, że pozostałe punkty regulaminu są nieistotne, bo mogą być w każdej chwili zmienione.

Sytuacja miała miejsce na bramie nr 11, gdzie ostatecznie oddałem sprzęt do depozytu B. Aparat, który wnosiłem to Canon 40d, a kamera z tych z najniższej półki.