LZS Dziewiętlice - Kastor Jasienica Górna 1-2 (2013-14) Drukuj
wtorek, 12 listopada 2013 17:47

Nigdy wcześniej nie byłem na boisku w Dziewiętlicach, stąd 10 listopada 2013 roku postanowiłem dorzucić je do swojej groundhopperskiej kolekcji. Grający na nim LZS Dziewiętlice, to beniaminek opolskiej klasy, który przed meczem z zespołem z Jasienicy Górnej był na czele tabeli. Do wizyty na tym meczu zachęciła mnie też informacja, że w Dziewiętlicach gra jakiś rewelacyjny zawodnik, który zdobywa dużo bramek.

Do Dziewiętlic dojechaliśmy z żoną bez problemu. Kłopoty mieliśmy z trafieniem na boisko. Jadąc na chybił trafił dojechaliśmy najpierw do granicy z Czechami. Z pomocą ludzi trafiliśmy do celu. Przyznam, że jest to dość duża wieś. Boisko, nie powala z nóg. Po czeskiej stronie mają ładniejsze. Typowa klasa A. Jest ładny budynek klubowy. Gorzej z trybunami, które składają się z 1 rzędu małych ławeczek. W tle widać pasące się krowy, które dodają uroku temu miejscu. Tuż obok boiska pasą się też kozy. Jedna z nich postanowiła pooglądać mecz i w II połowie weszła na boisko. Kibice gości podnieśli jednak larum, że gospodarze grają w 12 i koza uciekła. Trzymając się wątku zwierzęcego, to wokół boiska krążyło też kilka psów, ale te na boisko weszły tylko w przerwie.

Mecz był bardzo interesujący. Od początku minimalną przewagę mieli goście, co mnie zaskoczyło, bo oni zajmowali dopiero 10. miejsce w tabeli. Jednak do przerwy gola zdobyli tylko gospodarze. Pomyślałem wtedy, że goście niby mają przewagę, ale Dziewiętlice, jak na lidera przystało wypunktują ich. Po przerwie Jasienica Górna dalej miała więcej z gry. Ich przewaga rosła. W końcu udało im się doprowadzić do remisu. Bramkę zdobył Adam Nosowski, zawodnik, który wcześniej popisał się kilkoma znakomitymi zagraniami. Po tej bramce goście poczuli, że tego dnia mogą sprawić dużą niespodziankę. Nie chcieli zadowolić się remisem. Rzucili się do zdecydowanego ataku. Swoich przeciwników atakowali już na 16 metrze. W pewnym momencie znakomitym podaniem popisał się Mateusz Michaliszyn, po którym goście wyprowadzili kontratak zakończony drugą bramką. Radość ich była przeogromna. Teraz oba zespoły poszły na wymianę ciosów. Lepsze sytuacje mieli goście. Nikomu jednak nie udało się już zdobyć bramki i mecz zakończył się zaskakującą porażką lidera 1:2.

Choć tego dnia było zimno i wiał wiatr, to nikt na to nie narzekał. Mecz mógł się wszystkim podobać. Niekoniecznie wynik. Emocji w nim była więcej niż na niejednym meczu szczebla centralnego. Wielkie słowa uznania należą się zawodnikom obu zespołów za olbrzymie zaangażowanie. Dla takich meczów warto wędrować po wiejskich boiskach. Co do snajpera z Dziewiętlic, to tego dnia nie przesądził o zwycięstwie swojego zespołu. Na początku przeprowadził akcję, po której od razu poznałem, że to ten najlepszy piłkarz. Potem jednak mając indywidualne krycie nie poszalał sobie. Grał dobrze, ale nie rewelacyjnie.

Na stronie są zdjęcia i film pokazujący skrót meczu