LZS Kastor Jasienica Górna - LZS Kałków 0:2 (2011) Drukuj
sobota, 28 maja 2011 23:12

Mecz ligi okręgowej LZS Kastor Jasienica Górna – LZS Kałków to derby gminy Otmuchów. I to takie prawdziwe derby podwyższonego ryzyka. Pierwszy raz gościliśmy z Elą na boisku w Jasienicy Górnej. Parę rzeczy zaskoczyło mnie na plus. Przede wszystkim frekwencja. Na meczu było 330 widzów. Jak na mecz takiej ligi to super wynik. Lepszy niż na derbach powiatu nyskiego w IV lidze. Również atmosfera dużo lepsza. Typowo derbowa. Zaskoczyło mnie też to, że chwilami pojawiało się coś, co można nazwać dopingiem. Miejscowi używali bęben i syrenę strażacką. Wywiesili biało – czerwoną flagę z napisem Jasienica Górna.

 

Kilka osób miało klubowe szaliki. Pod koniec spotkania goście skandowali: „Idźcie do domu my nie powiemy nikomu”. To jak na powiat nyski najlepszy doping jaki w tym sezonie spotkałem.  Wśród kibiców dużą grupę stanowili widzowie neutralni. Kilka osób pamiętam z innych boisk. Wśród nich mój sąsiad, którego w ciągu dwóch tygodni spotkałem na trzech meczach. Jeśli chodzi o sam mecz to było to dość dobre, ale nie rewelacyjne spotkanie. Na boisku walczono, ale nie było zbędnej brutalności. W pierwszych minutach gospodarze zmarnowali dwie 200% sytuacje. Zemściło się to, bo Kałków odpowiedział szybko zdobytą bramką.

Pierwsza połowa była dość wyrównana. Jasienica miała jeszcze jedną bardzo dobrą sytuację, ale też jej nie wykorzystała. W drugiej połowie goście byli zdecydowanie lepsi. Praktycznie nie dopuszczali przeciwników do sytuacji strzeleckich. Byli szybsi i silniejsi fizycznie. Po błędzie obrońcy, który wybijając piłkę z własnego pola karnego trafił w zawodnika gości, a odbita od niego piłka wpadła do bramki obok zaskoczonego bramkarza. Od tego momentu zawodnicy Jasienicy stracili trochę wiarę w możliwość odrobienia straty. Udało im się tylko trafić w poprzeczkę bezpośrednio z rzutu wolnego. Jeżeli oba zespoły utrzymają się w tej lidze to postaram się być na ich kolejnym meczu.

Więcej zdjęć w galerii