Pogoń Prudnik - Sparta Paczków 4:1 (2011-12) Drukuj
środa, 17 sierpnia 2011 23:29

Kibice z mojego pokolenia pamiętają piłkarskie środy. Wtedy w ten dzień były mecze w europejskich pucharach (nie grano we wtorki i czwartki) i często grały ligi. Dziś mecze ligowe w środę są bardzo rzadko. 17 czerwca odbyła się druga kolejka IV ligi opolskiej. Ze względu na to, że nie byłem jeszcze na meczu w Prudniku, a miałem w tym mieście do załatwienia sprawę, postanowiłem pójść na mecz Pogoń Prudnik – Sparta Paczków. Oba zespoły w I kolejce grały na wyjazdach z beniaminkami i oba zremisowały strzelając po jednej bramce. Wchodząc na stadion zakupiłem bilet, który był pierwszym sprzedanym przez Pogoń biletem w tym sezonie (ma nr 1). Na inauguracyjnym meczu w Prudniku zasiadło 200 widzów.

 

Z tego co wywnioskowałem z rozmów pomiędzy miejscowymi to była wysoka frekwencja. Większość trybun to tradycyjne ławki. W części głównej trybuny zamontowano kilkadziesiąt plastikowych krzesełek. Początek meczu nie zapowiadał wysokiego zwycięstwa gospodarzy. To Sparta miała przewagę. Miejscowy bramkarz dwukrotnie uratował swoją drużynę przed utratą bramki.

Występował on w bluzie z nazwą niemieckiej drużyny Wattenscheid. Po upływie 15 minut gra się wyrównała. W 18 minucie Pogoń objęła prowadzenie po bramce zdobytej z rzutu wolnego. Teraz miejscowi zaczęli uzyskiwać lekką przewagę. Mogli podwyższyć rezultat, ale gości uratował słupek. W drugiej połowie Pogoń zagrała z kontry i w 60 minucie prowadziła już 4:0. Goście odpowiedzieli tylko jedną bramką i mecz się zakończył wynikiem 4:1. Największą gwiazdą Pogoni wydaje się być jej trener.

Wprawdzie nie wygląda na dużo starszego od najstarszych zawodników, ale widać, że ma posłuch w drużynie. Cały czas podpowiada zawodnikom co mają robić na boisku, a ci go słuchają. Szczególnie zależy mu na stosowaniu pressingu już na połowie przeciwnika.

Więcej zdjęć w galerii