Podbeskidzie - Zagłębie Lubin 0-0 (2013-14) Drukuj
czwartek, 15 sierpnia 2013 07:19

Kilka ostatnich spotkań oglądaliśmy przy ponad 30-stopniowych temperaturach. Tymczasem w piątek (9 sierpnia) ochłodziło się o kilkanaście stopni. Do tego padał deszcz, a my wybraliśmy się na mecz polskiej T-Mobile Ekstraklasy. Drugi raz w karierze pojawiliśmy się na meczu Podbeskidzia i drugi raz padał tam deszcz. Tym razem bielszczanie podejmowali Zagłębie Lubin. Ja miałem akredytację, a Eli musieliśmy kupić bilet. Okazało się, że mecze Podbeskidzia są jednymi z droższych w Polsce. Na początek przykra niespodzianka, bo nie kupi się biletu bez karty kibica.

My już coś takiego wyrabialiśmy kiedyś, ale zostawiliśmy je w domu. Tymczasem wyrobienie pierwszej karty kosztuje 5 zł, jej wymiana 10 zł, a wystawienie duplikatu aż 20 zł. Dziwnie działa system komputerowy, bo wydał Eli drugą kartę jako pierwszą. Mając już kartę i 5 zł mniej w portfelu udaliśmy się po bilet. Skoro padał deszcz, to trzeba było kupić bilet na krytą trybunę. A tu cena biletu, to potrzeba wydania 40 zł. W sumie wejściówka Eli kosztowała 45 zł, a powinna nawet 60 zł. Więcej niż płaciłem za oglądanie meczu Śląsk – Club Brugge, a siedziałem na najdroższej trybunie (nie licząc miejsc VIP-owskich).

Piłkarze  obu drużyn nie dostosowali się do poziomu cenowego biletów i oglądaliśmy bardzo marne widowisko. Nie było żadnych bramek, a i ciekawych akcji też nie widziałem. Kiepska ligowa kopanina. Oba zespoły miały przed tym meczem po 1 punkcie i sprawiały wrażenie, że zdobycie drugiego, to niezły wynik. Nie widziałem u zawodników determinacji i dążenia do zwycięstwa. Nieźle zaprezentowali się miejscowi kibice (gości nie było). Wprawdzie ich młyn jest mały jak na polską ekstraklasę, ale prowadził głośny i urozmaicony doping. Robił to przez całe spotkanie. Sporo osób spoza młyna włączało się do dopingu.

Dobre wrażenie zrobił na mnie stadion, który jest w przebudowie. Jedna trybuna jest już prawie gotowa, a nad drugą kładą zadaszenie.


Na stronie jest film z dopingiem. W galerii są zdjęcia.