Śląsk - Legia 0-4 (2011-2012) Drukuj
niedziela, 26 lutego 2012 23:29

Kibice Śląska pamiętali o "żołnierzach wyklętych".                                                                        Po 3 miesiącach przerwy zimowej powróciłem na boiska piłkarskie. Oczywiście nie jako piłkarz, bo tym nigdy nie byłem, ale jako groundhopper. Rundę wiosenną zacząłem od szlagieru polskiej Ekstraklasy, czyli meczu Śląsk – Legia. Żeby wiosnę dobrze rozpocząć zabrałem ze sobą żonę i syna. Śląsk Wrocław, w przeciwieństwie do naszego państwa, prowadzi politykę prorodzinną i za bilet rodzinny zapłaciłem 43 złote, czyli niewiele ponad 14 zł za osobę. Gdybym mieszkał we Wrocławiu i przyszedł kupić ten bilet wczoraj, to zapłaciłbym jeszcze mniej. Na mecz pojechaliśmy z samego rana, bo bałem się, że biletów zabraknie. Okazało się, że chyba niska temperatura wypłoszyła część kibiców. Na trybunach zasiadło maksymalnie 35 tysięcy osób. Niestety nie było wśród nich zorganizowanej grupy kibiców Legii, ponieważ Śląsk nie może przyjmować na swoim stadionie kibiców gości. Dla mnie jest to chore i widowisko na tym straciło. Na pochwałę zasłużyli kibice Śląska, zwłaszcza ci z sektora B, którzy, pomimo fatalnego wyniku, przez cały mecz prowadzili głośny i kulturalny doping.

Duże wrażenie zrobiła na mnie ich oprawa poświęcona „żołnierzom wyklętym”. Zrobili ją,  ponieważ 1 marca obchodzimy w Polsce Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Szkoda, że kiedy kibice z sektora B skandowali: „Cześć i chwała bohaterom”, to pozostałe osoby nie przyłączyły się do tego. Przypuszczam, że większość ludzi niestety nie wie kim byli „żołnierze wyklęci”.
Sam mecz był niezły, ale niestety dość szybko było jasne, jak się zakończy. Już w pierwszej minucie Janusz Gol zdobył bramkę dla Legii. Wtedy Śląsk zaatakował. Wiele się działo pod bramką Kuciaka. Legioniści przetrwali napór i za sprawą Gola zdobyli drugą bramkę. Dla mnie Gol był najlepszym zawodnikiem tego meczu. Był liderem warszawskiej drugiej linii. Mogę powiedzieć, że nie przypadkowo jest w czołówce mojego Rankingu Polskich Piłkarzy.

Przełomowa była końcówka pierwszej połowy, kiedy Pietrasiak otrzymał czerwoną kartkę, a Ljuboja zdobył trzecią bramkę znakomicie uderzając z rzutu wolnego. Było już praktycznie po meczu. Na stadionie wydawało mi się, że z tą czerwoną kartką sędzia przesadził, ale po zobaczeniu powtórki w telewizji uważam, że postąpił prawidłowo. W drugiej połowie Astiz dorzucił czwartą bramkę i Śląsk doznał klęski. W zespole Śląska, zwłaszcza w początkowym okresie meczu, podobał mi się Sobota. Odnotować należy debiut w zespole Legii znanego internacjonała Nacho Novo, który grał m.in. w Glasgow Rangers.

Na boisku zobaczyłem następujących piłkarzy: Śląsk – Kelemen, Celeban, Fojut, Pietrasiak, Mraz, Cetnarski (Socha), Elsner (Dudek), Kaźmierczak, Mila, Stevanović (Voskamp), Sobota; Legia – Kuciak, Jędrzejczyk, Żewłakow, Astiz, Wawrzyniak, Nacho Novo (Żyro), Rzeźniczak, Gol, Wolski (Żurek), Kucharczyk (Radović), Ljuboja.

Więcej zdjęć w galerii