Piast Gliwice - Lech Poznań 0-3 (2012-2013) Drukuj
środa, 17 kwietnia 2013 18:03

Lubię oglądać mecze na nowym stadionie w Gliwicach. Tym razem skorzystałem z zaproszenia do wspólnego wyjazdu od Jacka, z którym na paru różnych meczach już byłem. A że Piast podejmował Lecha, to spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie. Lech walczy o mistrzostwo, a Piast o europejskie puchary. Poznaniacy musieli wygrać to spotkanie, żeby mieć tylko 4 punkty straty do Legii. Dla Piasta zwycięstwo oznaczało zrównanie się punktami z 3. w tabeli Śląskiem.

 

Pod stadion przyjechaliśmy w trzyosobowym składzie już na prawie 2 godziny przed meczem. Bez problemu kupiliśmy bilety w cenie 20 zł. Kupując je spotkałem Daniela z groundhoppingpolska.blogspot.com. Bilety kupowaliśmy w kasie obok wejścia dla kibiców gości. Już wtedy kończyli wchodzić na stadion. Nawet niezbyt wiele policji było koło tego wejścia. Jeden z nich był konno. My usiedliśmy za bramką, naprzeciwko fanatyków Piasta, a obok pleksy, za którą siedzieli fani Lecha. O dziwo udało nam się wnieść aparaty fotograficzne z wymiennymi obiektywami. Gdy spotkanie się zaczynało, to było sporo wolnych miejsc na trybunach. W ciągu kilkunastu minut stadion prawie się wypełnił. Było ponad 8 tysięcy kibiców. Sektor Lecha był pełny. Poznaniacy pierwsi zaczęli swój doping. Byli głośni i bardzo dobrze zorganizowani. Jak zaczynali jakąś przyśpiewkę, to ciągnęli ją przez kilka minut. Nieźle zaprezentowali się też kibice Piasta. Zrobili oprawę na całą trybunę, na której był duży napis Piast.

Też przez całe spotkanie głośno kibicowali. Nie przestali nawet, gdy wynik meczu był przesądzony. Trochę słabo angażowali się w doping miejscowi kibice zasiadający na pozostałych trybunach. Między kibicami obu klubów nie było żadnego napinania się, czy wzajemnego obrażania. Przed meczem pomiędzy kibicami Piasta usiadł chłopak z szalikiem Cracovii, której kibice są zaprzyjaźnieni z Lechem. Podobno potem wpuszczono go na sektor Lecha.
Jeśli chodzi o mecz, to był dość wyrównany w I połowie. W 30 minucie ładną bramkę dla Lecha zdobył Węgier Lovrencsics. Myślałem, że dzięki temu będą duże emocje w II połowie. Tymczasem w 49 minucie Bułgar Tonew, a w 50 Murawski, dobili Piasta. Od tej pory zawodnicy Lecha niepodzielnie panowali na boisku.

Po boisku biegali:
- Piast: Trela, Zbozień, Klepczynski, Polak, Oleksy, Cicman, Urban (Murawski), Lazdins, Zganiacz (Ruben Jurado), Podgórski, Docekal (Robak)
- Lech: Burić, Ceesay, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez, Lovrencsics, Możdżeń, Trałka, Murawski, Hämäläinen, Tonew (Ubiparip), Ślusarski (Teodorczyk)
Fajny mecz, wspaniały doping i piękna pogoda sprawiły, że wyjazd był niezwykle udany. Nie podobają mi się tylko bilety na Piaście, które są w formie paragonów fiskalnych. Na szczęście udało mi się znaleźć zaproszenie, które wygląda całkiem jak bilet na innych stadionach.

Bilety z meczu w galerii