Spartak Chrastava - Jiskra Mseno 2-1 (6.08.2014) Drukuj
środa, 20 sierpnia 2014 01:04

Niektórzy tak rozsławili LZS Chrząstawę, że jak znalazłem mecz w czeskiej Chrastavie, to go już nie odpuściłem. Zespół nie gra w najniższej lidze. Występuje na V poziomie rozgrywkowym (Krajsky prebor). W sobotę 16 sierpnia Spartak Chrastava podejmował drużynę Jiskra Mseno. Na ten mecz jechaliśmy z niemieckiego Oderwitz.
Nie wybieram się raczej na mecze, na które wiem, że nie zdążę. Tym razem zrobiłem wyjątek. Zaplanowałem 10-minutowe spóźnienie. Tymczasem na stadionie znalazłem się dopiero w 40 minucie. Jak do tego doszło?

 

Kiedy podjechałem pod adres wpisany do nawigacji, okazało się, że tam jest Spartak Chrastava i boisko, ale takie jakby szkolne. Do gry np. 6 na 6. Tam udało mi się zdobyć adres stadionu. Jednak GPS prowadził mnie na drogowy wykop. Zdesperowany przejechałem jakimś chodnikiem i z tak dużym opóźnieniem zameldowaliśmy się na meczu. Było już wtedy 2:0 dla gospodarzy. Od razu moją uwagę przykuło to, że część widzów siedzi na ławeczkach na skarpie, która znajduje się poza ogrodzeniem stadionu/boiska. Następnie zauważyłem, że podobnie jak w niemieckim Oderwitz wokół boiska rozmieszczone są puszki na pety papierosowe.
Jak człowiek tyle się spóźnia na nieznanym sobie obiekcie to trudno wejść w mecz, stąd zainteresował mnie ruszt / grill, na którym piekło się jakieś mięsiwo. W tym czasie tuż obok boiska trwał metalowy koncert, którego fragmenty słychać na moim filmiku. Kiedy tak chłonąłem chrastavski stadion  sędzia odgwizdał koniec I połowy. Udaliśmy się wtedy do drewnianej knajpy klubowej. Tam zamówiliśmy kiełbaski i kofolę.

Posilony tymi specjałami mogłem skupić się na oglądaniu II połowy meczu. Prawdziwe emocje zaczęły się pod koniec spotkania, gdy goście zdobyli z rzutu karnego kontaktowego gola. Mimo dużej determinacji nie doprowadzili do remisu. Niezłą odporność psychiczną miał bramkarz gospodarzy, który podczas emocjonującej końcówki, miał czas zaczepić mnie na rozmowę i pozować do zdjęć. Po meczu zespół gospodarzy zaprezentował ciekawą cieszynkę. Wtedy też usłyszałem wpadający w ucho hymn Spartaka.

Kilka dni przed meczem znalazłem film w necie, dzięki któremu wiedziałem, że miejscowi piłkarze potrafią się cieszyć. Niestety tym razem cieszyli się w szatni. Poniżej nie mój film, który to pokazuje.

Nie wiem, czy na meczu tym były bilety. Jak przyjechaliśmy to nikt ich nie sprzedawał. Po meczu żadnej vstupenki nie znalazłem.


IMG6878.JPG

IMG6884.JPG

IMG6887.JPG

IMG6888.JPG

IMG6889.JPG

IMG6890.JPG

IMG6891.JPG

IMG6894.JPG

IMG6895.JPG

IMG6898.JPG

IMG6899.JPG

IMG6907.JPG

IMG6908.JPG

IMG6909.JPG

IMG6913.JPG

IMG6915.JPG

IMG6926.JPG

IMG6933.JPG

IMG6937.JPG

IMG6941.JPG

@MojeWielkieMecz

www.facebook.com/mojewielkiemecze