Omya Vapenna - Sokol Velke Kunetice 6-0 (2013-14) Drukuj
niedziela, 01 września 2013 08:36

W ostatnią sobotę sierpnia zdecydowałem się pojechać na 2 mecze w rejonie Jesenika. Wybierając te spotkania patrzyłem, żeby były blisko siebie i w górzystym terenie. Chciałem, żebyśmy z Elą jeszcze skorzystali z uroków Jesioników, które są pasmem górskim w Sudetach. Okazało się, że o godzinie 11.00 gra Omya Vapenna z Sokolem Velke Kunetice, a o 15.30 SK Lipova-Lazne z Sokolem Bernartice. Obie miejscowości leżą w odległości 9 km od siebie. Oba mecze były w ramach ligi zwanej okresni prebor, która jest najniższą ligą czeską (VIII liga). Tak jest w tym rejonie, bo wiem, że są rejony Czech, gdzie jest nawet 10. liga. O żadnej z tych drużyn nie miałem wiedzy, co do ich boisk. Kiedy przyjechaliśmy do Wapiennej (polska nazwa), to przeżyłem pozytywny szok.

Okazało się, że trafiłem na ogrodzony mały stadion z dość dużą trybuną z plastikowymi krzesełkami. Nad nią znajduje się budynek klubowy, w którym jest knajpa. Wszystko nowe i lśniące. Oprócz tego stoi mały budynek, w którym są czyste toalety. Jest też kort, który jest równocześnie boiskiem do piłki nożnej (wielkość kortu). Dla małych dzieci jest plac zabaw z piaskownicą. Jest też wędzarnia, z której można zjeść kiełbaski, boczki itp. Takie rzeczy w Czechach są prawie zawsze, ale w Wapiennej jest najniższa liga. Oczywiście boisko jest pięknie położone. Dookoła rozciągają się góry.

Niestety na meczu nie było biletów. Spotkanie było bardzo jednostronne. Gospodarze byli zdecydowanie lepsi. Nie dziwi mnie, że goście przed tym meczem zajmowali ostatnie mecze. Już po kilku akcjach spodziewałem się pogromu. Tymczasem do przerwy było tylko 2:0. Dwukrotnie gości ratowała poprzeczka, a wielokrotnie bramkarz, który obronił nawet rzut karny. Po przerwie goście mieli już mniej szczęścia i przegrali 6:0.

Na trybunach i przy knajpianych stołach zasiadło 120 widzów. Wśród nich był pan, który cały mecz obierał czosnek. Przez jakiś czas miał nawet pomocnika. Tego dnia zaraz po meczu rozpoczął się tam festyn. Nie zostaliśmy na nim, ale wracając z całej wyprawy wstąpiliśmy na chwilę.
Z tego meczu zmontowałem film, na którym można zobaczyć wszystko to, co zobaczyłem i opisałem. Są tam moje komentarze, które robiłem na żywo.