SK Zator - FC Milotice nad Opavou 5-0 (14.09.2019) Drukuj
niedziela, 15 września 2019 07:29

W Polsce Zator to miejsce, do którego w weekendy jeździ wielu ludzi. Ja też wczoraj byłem w Zatorze, ale w ... czeskim, do którego raczej nikt nie jeździ, bo to zwykła wieś. Nie pojechałem tam szaleć na rollercoasterach, a oglądać mecz dziewiątej ligi, czyli odpowiednika naszej klasy C. To co tam zobaczyłem zwaliło mnie z nóg bardziej, niż jakaś podniebna karuzela. Na tej wsi jest boisko z krytą trybuną, potężnym budynkiem ze strefą wellness i fitness. Mają tam tablicę świetlną i punkt gastronomiczny, w którym sprzedają m.in. piwo. Tego dnia trafiliśmy na festyn dla policjantów i ich rodzin, przez co była bardzo szeroka oferta gastronomiczna.

 

 


Wyjazd na dwa mecze do Czech „zaprojektował” Jacek z trzirogielwer.blogspot.com. Mecz w Zatorze był o 14.00, a o 16.00, kilka km obok, mieliśmy spotkanie w Branticach.

Ceny na meczu były co najmniej przyzwoite. Kiełbaska z wieloma dodatkami po 5 zł. Karczek, pierś z kurczaka czy żeberka po 8,50. Piwo i kofola po 4,25. Do kiełbaski wrzuciłem sobie coś co wziąłem za kapustę, a okazało się, że to chrzan, ale tak pocięty, że całkiem ją przypominał. Jeszcze takiego chrzanu nigdy nie widziałem.
Trudno było mi policzyć ludzi, bo jedni byli na meczu, a drudzy na festynie. Oszacowałem, że jakiekolwiek zainteresowanie tym spotkaniem wykazuje około 100 osób, a potem przeczytałem na czeskiej stronie fotbal.cz, że było ich ... 101. Jak to policzyli, skoro nie było tam biletów, to nie wiem.

Mecz był na przyzwoitym poziomie. Obie strony stwarzały sytuacje bramkowe. Goście mieli ich sporo, a przegrali 5:0, co mogłoby błędnie sugerować wyraźną dominację gospodarzy. O tym, że to najniższa liga przypomniał raz bramkarz gości, który wpuścił wyjątkowo frajerskiego gola.

Z tego meczu utkwiły mi też dwa obrazy. Jeden, to widok zawodnika, który miał problem z utrzymaniem spodenek, które parę razy odsłoniły jego pośladki, a drugi zawodnika, który podczas meczu podbiegł do trybuny i napił się piwa od jednego z kibiców.

Na meczu tym dokonywano lotnych zmian i to w dwie strony, czyli zawodnik, który zszedł, po jakimś czasie wracał na boisko. Nie widziałem, żeby sędzia je odnotowywał. Widać, że Czesi są przesiąknięci hokejem.

Po meczu z Jackiem i moją żoną popędziliśmy na kolejny mecz, tym razem na ósmą ligę.


IMG09380.JPG

IMG09410.JPG

IMG0957.JPG

IMG09680.JPG

IMG09730.JPG

IMG09890.JPG

IMG09930.JPG

IMG1009.JPG

IMG10590.JPG

IMG10830.JPG

IMG10961.JPG

IMG11060.JPG

facebook.com/mojewielkiemecze

instagram.com/mojewielkiemecze

@MojeWielkieMecz