Śląsk Wrocław - Sevilla 0-5 (2013-14) Drukuj
piątek, 30 sierpnia 2013 16:18

Na mecz Śląska z Sevillą jechałem głównie, żeby zobaczyć zespół z Primera Division. Liga hiszpańska jest obecnie najlepsza według rankingu UEFA. Wyprzedza w nim nawet ligę angielską. Chciałem zobaczyć, jaka jest różnica między ligą polską i hiszpańską. Po porażce 1:4 w Hiszpanii nie wierzyłem, że Śląsk awansuje. Liczyłem, że może powalczy chociaż o zwycięstwo. Na mecz ten sprzedano wszystkie bilety. Nie przyjechali na rewanż kibice z Sevilli.

Śląsk rozpoczął mecz z dużym animuszem. Już w pierwszych minutach stworzył 3 sytuacje bramkowe. Potem jednak Sevilla zaczęła kontrolować sytuację. W 22 minucie bramkę zdobył Rakitić. Oddał znakomity strzał z 35 metrów. Duży udział w tym miał Gikiewicz, który powinien ten strzał wyłapać. Do przerwy Śląsk stracił 2. gola. II połowa, to już była tragedia. Śląsk nie grał nic. Najgorsze jest to, że piłkarze z Wrocławia wyglądali na całkowicie wyczerpanych. Od straty 2. bramki piłkarze Śląska sprawiali wrażenie, że modlą się o końcowy gwizdek. Hiszpanie pokazali nam, na czym polega profesjonalna piłka. Oni nie czekali na koniec. Dążyli do zdobycia jak największej liczby bramek. I zdobyli jeszcze 3. Największy błąd popełnił Gikiewicz, który w niegroźnej sytuacji wyłożył piłkę zawodnikowi Sevilli, który kopnął ją do pustej bramki.

Mecz ten pokazał przepaść, jaka dzieli obie ligi. Śląsk przegrał dwumecz 1:9. To jeszcze większy pogrom, niż ten w dwumeczu z Hannoverem w poprzednim sezonie, który Śląsk przegrał 4:10. Tyle nam brakuje do najlepszych. Chyba nikt nie przypuszcza, że Legia ograłaby Barcelonę, Lech Real Madryt, czy Podbeskidzie Levante.
Wielu kibiców nie było w stanie wytrzymać. Masowo zaczęli opuszczać stadion w 78 minucie, gdy Śląsk stracił 4. bramkę. Wkurzają mnie takie zachowania, ale wczoraj byłem w stanie tych ludzi zrozumieć. Inaczej zachowywali się kibice z sektora B. Ci cały mecz prowadzili doping, który miał jednak słabsze okresy. Na początku meczu kibice Śląska zaprezentowali oprawę. Nie było jednak pirotechniki. Po meczu podziękowali swoim piłkarzom za walkę. Chyba tylko w Polsce drużyna, która przegrywa u siebie 0:5 ma głośny doping. Z jednej strony jest to piękne, ale z drugiej nie powoduje to presji na zawodnikach. Śląskowi należą się gratulacje za mecze z Rudarem i Clubem Brugge. Nikt nie może mieć pretensji, że nie przeszli Sevilli, ale należy skrytykować ich postawę w meczu rewanżowym. Kibole większy nacisk kładą na zwycięstwa w lidze, zwłaszcza w derbach i meczach z nielubianymi klubami, niż w europejskich pucharach. Podobnie myślą piłkarze, którzy zaraz po odpadnięciu często mówią, że teraz będą mogli się skupić na lidze. Śląsk, podobnie jak inne polskie kluby (może oprócz Legii) ma zbyt krótką ławkę, żeby grać na 2 fronty. Brak Paixao był wczoraj bardzo widoczny. Śląsk praktycznie nie ma drugiego napastnika.

Na mecz ten wybraliśmy się w 4 osoby. Oprócz mnie i Jacka byli: sędzia piłkarski i młody piłkarz. Przed meczem zgubiliśmy 1 bilet. Nie przeszkodziło to w tym, żebyśmy w komplecie zasiedli na trybunach, choć prawie każdy na innej. Udało się w kasie drugi raz wydrukować bilet. Nie przyszło to łatwo, bo pani twierdziła, że nie mogą być w obiegu 2 takie same bilety. Po burzliwej dyskusji i wykonaniu przez nią telefonu bilet wydrukowała. Wcześniej osoba, na którą był wystawiony, musiała napisać krótkie podanie.

Na stronie film z meczu oraz kilka zdjęć w galerii