Groundspotting w Hiszpanii Drukuj
niedziela, 24 lipca 2011 15:19

W lipcu 2011 roku wypoczywałem w Hiszpanii. Nie był to wyjazd groundhopperski. Nie natrafiłem w tym czasie na jakiś mecz. Udało mi się wejść na dwa stadiony i stanąć na minutę przed jednym stadionem. Przebywając na wycieczce w Barcelonie zaliczyłem Camp Nou i znajdujące się tam muzeum klubowe.

Wejście na stadion kosztuje 13 euro, a jak ktoś chce zejść na bieżnię i zobaczyć szatnię gości musi zapłacić 22 euro. Skorzystałem z tańszej wersji. Kiepsko trafiłem, bo na boisku nie było murawy i bramek. Może dlatego stadion nie oszołomił mnie. Widząc jak dużo ludzi tam wchodzi myślę, że klub zarabia więcej na tych biletach niż nasze kluby na biletach meczowych. Bardzo dobrze prezentuje się muzeum klubowe. Gdybym był fanem tego klubu to zwiedzałbym je cały dzień. Skoro nim nie jestem to przeszedłem je w godzinę. Nie oglądałem np. skrótów ze spotkań tego klubu.


Przebywając w miejscowości Malgrat de Mar odwiedziłem stadion miejski, czyli Camp municipal d’esports Malgrat de Mar.

Z tego co zrozumiałem to nie ma tam drużyny seniorów. Jest jedna kryta trybuna na kilkaset osób. Murawa sztuczna. Elektroniczna tablica wyników. W sumie fajny obiekt.

Wracając autokarem do Polski zatrzymaliśmy się w Niemczech na 15-minutowy postój. W odległości kilkuset metrów dostrzegłem stadion. Rezygnując z kawy i toalety pobiegłem tam. Okazało się, że to stadion Hoffenheim. Niestety musiałem się zadowolić zrobienie paru zdjęć i musiałem wracać do autokaru.