Bartosz Kurek na meczu gwiazd w Nysie Drukuj
niedziela, 15 stycznia 2012 19:06

8 stycznia 2012 roku w Nysie odbyła się bardzo sympatyczna impreza siatkarska. Ktoś wpadł na pomysł, żeby w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zorganizować mecz siatkarski pomiędzy zespołem Stali Nysa, który jest aktualnie liderem w I lidze (rzeczywista II), a dawnymi gwiazdami (dinozaurami) Stali Nysa. Pomysł ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Podobnie należy ocenić zaproszenie do udziału w meczu Bartosza Kurka, który jest wychowankiem nyskiego klubu. Kiedy godzinę przed meczem pojawiłem się na hali, okazało się, że na trybunach nie ma już miejsc siedzących. Ciężko było o miejsca stojące. Ludzie wciąż przybywali na trybuny. Był nadkomplet, czyli podobnie jak w czasach, gdy nyscy siatkarze zdobywali medale MP i wygrywali PP. Oficjalnie podano liczbę 1200 widzów. Myślę, że było ich więcej, ale na wszelki wypadek liczbę widzów zaniżono. Na stronie klubowej wyczytałem, że drugie tyle osób odeszło spod hali, gdyż ze względów bezpieczeństwa już ich nie wpuszczono.


Tego dnia przypomniałem sobie dawne czasy,  jak około 14.30 przychodziłem na mecze, które zaczynały się o 17.00, a kończyły nawet o 19.30. Przychodząc tak wcześnie prawie nigdy nie siedziałem. Nie dlatego, że nie chciałem. Nie było już miejsc na trybunach. Mimo to nigdy nie narzekałem, mimo, że nawet 5 godzin stałem w tłumie kibiców.  Myślę, że większość widzów w średnim wieku i starszych przyszło dla nyskich dinozaurów. Młodzież przyszła głównie dla Bartosza Kurka. Oczywiście ci starsi młodego Kurka też bardzo chętnie zobaczyli. Istotne jest to, że nyscy kibice jako pierwsi mogli owacją pogratulować mu zajęcia II miejsca w plebiscycie Przeglądu Sportowego i TVP na najpopularniejszego sportowca polskiego w 2012 roku. Oprócz Bartosza Kurka,  w zespole gwiazd pojawili się: Mariusz Boryczka, Janusz Bułkowski (aktualny trener Stali Nysa i ojciec Dawida Bułkowskiego, który gra w nyskiej drużynie), Piotr Czuczman, Rafał Dymowski, Adam Kurek (ojciec Bartosza Kurka), Rafał Kwasowski, Ireneusz Marciniak, Mirosław Mierzwiński, Tomasz Paluch, Dariusz Ratajczak, Zbigniew Rektor, Albert Semeniuk, Piotr Szczurek (ojciec Patryka Szczurka grającego obecnie w Treflu Gdańsk), Zbigniew Żukowski. Dla kibiców siatkówki w Nysie wymienieni zawodnicy są ikonami klubu. Zabrakło tu jeszcze wielu zasłużonych dla Nysy i Polski siatkarzy. Nie sposób wszystkich wymienić, ale chętnie zobaczyłbym w tym gronie m.in. Krzysztofa Wójcika, Macieja Jarosza, Sławomira Gerymskiego, Adama Maślankę.

Trenerem zespołu gwiazd był Andrzej Kaczmarek. To pod jego kierunkiem Stal odnosiła największe sukcesy. To on doprowadził ten klub z III ligi do II miejsca w kraju. Obecny zespół Stali zagrał bez Jarosława Stencelewskiego, który wcielił się w rolę trenera. On i grający Piotr Łuka, to ostatnie dinozaury, które grają jeszcze w Stali Nysa.
Na trybunach była bardzo sympatyczna atmosfera. Doping prowadzony był przez Klub Kibica. Miło było usłyszeć, że Nysa jest miastem lidera. Podobnie jak przed laty kibice zaśpiewali, że:
„Gdy przyjdzie wiosna
i lepsze czasy
powróci nasza Stal Nysa
w szeregi ekstraklasy”.
Sam mecz, ze zrozumiałych względów, nie stał na najwyższym poziomie. Zagrano 4 sety do 15. Cały pierwszy set rozegrał Bartosz Kurek, ale grał „rekreacyjnie”. Grano jednak dość poważnie. Sędzia np. odgwizdał atak libero Stali Nysa. W sumie na boisku pojawili się wszyscy zawodnicy. W drużynie Dinozaurów o długości czasu przebywania na boisku decydował głównie stan zdrowia. Mecz zakończył się niemożliwym wynikiem 2:2. Zanim rozpoczął się mecz odbył się konkurs „gwoździa”, w którym główną atrakcją był występ młodego Kurka.
W czasie meczu odbyły się liczne aukcje, z których dochód przeznaczono na rzecz WOŚP. Pierwszym licytowanym przedmiotem był kubek WOŚP. Kiedy licytacja stanęła na kwocie 25 złotych do akcji wkroczył Kurek, który złożył swój autograf na licytowanym przedmiocie. Sprzedano go za 250 zł. W związku z tym Bartosz Kurek popodpisywał inne przedmioty nie związane ze swoją osobą, przez co osiągnęły one dość wysokie ceny. Najważniejszym gadżetem, który wystawiono na licytację była jego reprezentacyjna koszulka, na której oczywiście był jego autograf. Poszła za 1000 złotych. Dość ciekawą pamiątkę na licytację dał Piotr Łuka. Była to oprawiona w ładną ramę koszulka Resovii Rzeszów, na której były autografy zawodników tego klubu, którzy wywalczyli wicemistrzostwo Polski. Sprzedano ją za 400 zł.

Mecz ten pokazał, że w Nysie ludzie kochają siatkówkę. Że jest na nią olbrzymie zapotrzebowanie. Oglądając ten mecz odżyły u mnie wspomnienia tych wspaniałych chwil sportowych, jakie przeżyłem na hali przy ulicy Głuchołaskiej. W latach  80 i 90-tych XX wieku cała Nysa żyła tylko siatkówką. Mnóstwo ludzi regularnie chodziło na mecze Stali Nysa. Sam przez okres około 30 lat opuściłem 1 mecz u siebie. Obecnie chodzę sporadycznie. Nie dlatego, że byłem kibicem sukcesu, bo chodziłem nawet na III ligę. Podcięło mi skrzydła to, że nawet jak Nysa wygra rozgrywki    I ligi, to nie wejdzie do Plus Ligi, bo nie ma odpowiedniej sali i odpowiedniego budżetu. Natomiast mając salę i kasę można wejść nawet z IV miejsca. Zniechęciła mnie jeszcze jedna sytuacja. Mianowicie zespół Stali co rok ma inny skład. Zawodnicy traktują Nysę jako przystanek w drodze do większych zarobków. Dawniej po każdym sezonie grali w większości ci sami zawodnicy. Niewielu przychodziło nowych i niewielu odchodziło. No chyba, że klub ich już nie chciał. Pod wpływem tego meczu mam zamiar pojawi ć się w „nyskim kotle” na kolejnych spotkaniach.

Więcej zdjęć w galerii