Korzystając, że jeszcze nie zaatakowała nas zima pojechaliśmy na mecz VII ligi czeskiej. Mając miłe wspomnienia z meczu w Kamieńcu Ząbkowickim, który tydzień temu oglądałem u podnóża pięknego zamku, postanowiłem pojechać do Javornika, ponieważ pamiętałem, że tam też jest ładny zamek. Nie wiedziałem tylko, czy z boiska go widać. Postanowiłem pojechać 36 km, żeby to sprawdzić. Javornik leży blisko Paczkowa. Okazało się, że z boiska go widać.
Gdy rok temu byliśmy na meczu Pucharu Czech, pomiędzy FK Mikulovice a HFK Olomouc, to gospodarze gładko przegrali 0:3. Wtedy jednak grali w IV lidze, a ich przeciwnicy w II. Teraz spotkali się ponownie, ale tym razem w III lidze. Przed tym meczem oba zespoły plasowały się w dolnych rejonach tabeli. Ołomuniec miał 8 punktów, a Mikulowice o 1 mniej. Po dość wyrównanym meczu skromne zwycięstwo 1:0 odnieśli gospodarze. Przez większość spotkania oni mieli optyczną przewagę.
Po meczu w Vapennej pojechaliśmy do bardziej znanej miejscowości Lipova-Lazne. Jest ona popularną miejscowością turystyczną, ale na pewno nie piłkarską. Na fotbal.cz wyczytałem, że na ostatnim meczu było tam 13 osób. Mecz ten wybrałem ze względu na walory krajobrazowe, na które liczyłem. Po krótkim błądzeniu trafiliśmy pod stadion. A tu znowu szok. Jak na 8. ligę rewelacja.
W ostatnią sobotę sierpnia zdecydowałem się pojechać na 2 mecze w rejonie Jesenika. Wybierając te spotkania patrzyłem, żeby były blisko siebie i w górzystym terenie. Chciałem, żebyśmy z Elą jeszcze skorzystali z uroków Jesioników, które są pasmem górskim w Sudetach. Okazało się, że o godzinie 11.00 gra Omya Vapenna z Sokolem Velke Kunetice, a o 15.30 SK Lipova-Lazne z Sokolem Bernartice. Obie miejscowości leżą w odległości 9 km od siebie. Oba mecze były w ramach ligi zwanej okresni prebor, która jest najniższą ligą czeską (VIII liga). Tak jest w tym rejonie, bo wiem, że są rejony Czech, gdzie jest nawet 10. liga. O żadnej z tych drużyn nie miałem wiedzy, co do ich boisk. Kiedy przyjechaliśmy do Wapiennej (polska nazwa), to przeżyłem pozytywny szok.
Skrót meczu 8. ligi czeskiej (Omya Vapenna - Sokol Velke Kunetice 6:0). W nim bramki z meczu i ciekawsze akcje. Do tego piękny, jak na taką ligę, stadion plus catering i cała infrastruktura. Film pokazują różne sposoby i miejsca oglądania tego spotkania, np. połączone z obieraniem czosnku, które trwa cały mecz. Ponadto możemy zobaczyć, co mogą w czasie meczu robić dzieci i jak świętowano zwycięstwo.
Lubię jeździć na mecze do Mikulovic, choć nie ma tam dopingu kibiców. Wydaje mi się, że mecze tam są zawsze bardzo atrakcyjne. Ku mojemu zadowoleniu Mikulovice awansowały do III ligi czeskiej (rzeczywiście III). Mecz z rezerwami Sigmy miał być ich drugim spotkaniem. Po pierwszej kolejce Sigma była liderem, a Mikulovice zajmowały 2. miejsce. Był to więc mecz na szczycie. Szacunek wzbudzał wcześniejszy wynik Sigmy z faworyzowaną Opavą, którą u siebie rozbiła.
Mikulovice awansowały do III ligi czeskiej (prawdziwej III). Tu film z ich meczu z rezerwami Sigmy Ołomuniec, który przegrali 0:2. Są na nim obie bramki. Pokazany jest też stadion oraz kilka ciekawszych akcji. Ja odnoszę wrażenie, że w Mikulovicach grają szybką piłkę i bardzo widowiskową. Zobaczcie, czy to tylko moje złudzenie. Nie chodzi mi tylko o ten mecz, bo inne wyglądają podobnie.
Wydaje mi się, że kibice Banika prowadzą najlepszy doping u naszych południowych sąsiadów. Tu próbka z meczu z Jabloncem, z którego przyjechał 1 kibic. To co musi być na meczach np. ze Spartą. Pierwszy film jest dłuższy i pokazuje doping Banikowców, w tym pomeczową oprawę pirotechniczną. Drugi film, to pirotechnika Banika. To dla tych, co lubią krótkie filmiki.
Poniedziałkowy mecz Banika z Jabloncem był 12. , a zarazem ostatnim meczem podczas naszego tournée po Górnym Śląsku, Czechach i Słowacji. Z Mszany na stadion miałem 30 km. Z powrotem jechałem 20 minut, a z obawy przed czeską policją uważnie patrzyłem na prędkościomierz. To była nasza druga wizyta na tym stadionie, a pierwsza w tym sezonie. Podobnie, jak za pierwszym razem, nie otrzymałem odpowiedzi na wniosek akredytacyjny. Wtedy jednak, gdy przyjechałem, to bez problemu gość mi ją wypisał. Teraz sympatyczna pani coś dużo mówiła, że nie do końca ją rozumiałem. W sumie dała mi czyjąś akredytację, o kim wiedziała, że nie przyjedzie.
Po porannym meczu w Vitkovicach przyjeżdżamy na mecz do miejscowości Frydek-Mistek, gdzie chcemy zobaczyć 2. ligę czeską. Jesteśmy tam 3 godziny przed początkiem spotkania, stąd w towarzystwie Cfetera udajemy się na rynek. Godzinę przed meczem przyjeżdżamy na stadion. Tam po załatwieniu akredytacji wchodzimy i wypijamy tradycyjną czeską Kofolę. Potem już możemy rozkoszować się miejscowym stadionem. Jest na nim jedna kryta trybuna. Pozostałe trzy boki stadionu, to betonowe trybuny z miejscami stojącymi.
Mecz MFK Vitkovice – TJ Haj ve Slezsku rozpoczął nasz sobotni maraton meczowy. Pojedynek ten rozpoczynał się o 10.15 rano. Widzę, że wiele czeskich klubów gra o tej dziwnej godzinie. Było to spotkanie 5. ligi czeskiej. W nim, jak i w dwóch następnych meczach, towarzyszył nam Cfeter, który prowadzi stronę cfeter.blog.onet.pl. Vitkovice pamiętam z czasów, jak zdobywały mistrzostwo jeszcze Czechosłowacji. U Cfetera można przeczytać o ich dalszym losie.
Pierwszy film pokazuje kilka minut dopingu kibiców Rijeki w Żylinie. Drugi film jest dla lubiących krótkie produkcje i pokazuje jednosekundowy pokaz pirotechniczny. Brawa dla Eli za refleks i nagranie tego.
7 sierpnia znalazłem w terminarzach mecz Pucharu Słowacji FK Cadca – Tatran Presov. Cadca gra poniżej lig centralnych, a Tatran, to uznana firma. Cadca leży przed Żyliną, czyli dość blisko granicy polskiej. Liczyłem na przyjazd kibiców gości. Bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie stadion w Cadcy. Z niego pięknie widać góry. Dość duża jest kryta trybuna. Pozostałe trybuny, to kamienne schody. Na meczu naliczyłem około 600 widzów, czyli dużo. Były też młyny obu klubów.
W niedzielne popołudnie wybraliśmy się do Karwiny na mecz 2. ligi czeskiej MFK Karvina – FC Hradec Kralove. Goście to aktualny spadkowicz z Gambrinus Ligi. W Karwinie już raz byłem kiedyś na meczu. Zespół z Hradec Kralove widziałem w poprzednim sezonie, gdy grali na swoim stadionie. O wyborze tego meczu zadecydowało to, że wspólny wyjazd zaproponował mi Jacek z Warszawy, i to, że w tym czasie przebywaliśmy kilkanaście kilometrów od Karviny.